– Dotychczas nie otrzymałem oficjalnego pisma z policji w tej sprawie – wyjaśnia Ireneusz Hajczuk, komendant Straży Miejskiej w Lublinie. – Tylko na tej podstawie mogę wyciągnąć jakiekolwiek konsekwencje. Na razie nie mam ku temu podstaw.
Pijany funkcjonariusz feralnego dnia spowodował kolizję prywatnym samochodem. Był po służbie.
– W świetle prawa strażnik miejski jest po służbie traktowany jak każdy inny obywatel – twierdzi komendant Hajczuk.
– W tym przypadku mówienie o pijanym strażniku jest nieporozumieniem. W chwili kolizji kierujący był zwykłym obywatelem.
Przed kilkoma laty w Lublinie miał miejsce podobny przypadek. Strażnik po alkoholu został zatrzymany podczas rutynowej kontroli. Nie był na służbie. Konsekwencją było wyrzucenie z pracy.
Policja nie ma obowiązku informowania przełożonych o popełnieniu takiego przestępstwa. Chyba że wpadnie żołnierz, funkcjonariusz Straży Granicznej, UOP i straży więziennej.