Adam Kalinowski, dyrektor WORD, zawiesił Romana Szota w wykonywaniu obowiązków służbowych, bo ten nie tolerował matactw szefa.
Wczoraj Roman Szot, zastępca Kalinowskiego, otrzymał od przełożonego pismo. "W związku z pomówieniem dotyczącym rzekomego polecenia fałszowania dokumentów skierowanym pod adresem dyrektora naczelnego WORD, polecam pozostanie do dyspozycji zakładu z powstrzymaniem się od wykonywania obowiązków” - napisał Adam Kalinowski.
Poszło o zamówienia publiczne. Wczoraj Dziennik napisał, że dyrektor Adam Kalinowski polecił swoim pracownikom sfałszowanie rejestru zamówień. Zrobił to w obawie przed kontrolą, którą zapowiedział marszałek województwa Edward Wojtas, nadzorujący WORD. Urzędnicy marszałka mieli przejrzeć rejestr za miniony rok. Ustaliliśmy bowiem, że dyrektor Kalinowski aż ośmiokrotnie złamał ustawę o zamówieniach publicznych. Nie przeprowadzał przetargów, mimo że kwota zamówień przekraczała 6 tys. euro (tylko poniżej tej kwoty można dokonywać zakupów bez przetargu).
W WORD od środy pracują inspektorzy Urzędu Kontroli Skarbowej. Wkrótce dołączą do nich kontrolerzy marszałka.
Roman Szot powiadomił wczoraj Edwarda Wojtasa o decyzji Adama Kalinowskiego. Pracownicy WORD, z którymi rozmawialiśmy, nie mają wątpliwości, że ich dyrektor czuje się mocny tylko dlatego, że jest bratem Jarosława Kalinowskiego, jednego z szefów PSL. Właśnie do tej partii należy marszałek Edward Wojtas.
- Nie rozumiem, dlaczego miałbym nie wypowiadać się w prasie i ukrywać nieprawidłowości w WORD - mówi Roman Szot. - Postępowanie pana Kalinowskiego wobec mnie zaczyna przypominać mobbing. Niewykluczone, że złożę w tej sprawie doniesienie do Sądu Pracy.
Nie udało nam się wczoraj skontaktować z marszałkiem, ale zgodnie z jego obietnicą, kontrola w WORD rozpocznie się dzisiaj.
Katarzyna Pasieczna