Wreszcie koniec kłopotów Europejskiego Kolegium Polskich i Ukraińskich Uniwersytetów? W Kijowie ustalono, że w czerwcu, w obecności prezydentów obu krajów, w Lublinie zapadną ostateczne decyzje o kształcie i sposobie finansowania uczelni.
- Mamy przygotować projekt kolegium i przedstawić go w czerwcu, podczas lubelskiego Kongresu "Ukraina XXI wieku” - mówi prof. Jan Pomorski, prorektor do spraw ogólnych UMCS i przewodniczący Konwentu EKPiUU.
Wtedy, w obecności prezydentów Aleksandra Kwaśniewskiego i Wiktora Juszczenki, mają zapaść konkretne i ostateczne decyzje na temat kształtu i sposobu finansowania uczelni.
Kolegium powstało cztery lata temu. Powołały je KUL i UMCS oraz trzy uczelnie ukraińskie. Miało kształcić polskie i ukraińskie elity. Symboliczną tablicę z nazwą uczelni odsłaniał sam Wiktor Juszczenko, wówczas premier Ukrainy. A w pierwszej inauguracji roku akademickiego wzięli udział prezydenci Polski i Ukrainy, Aleksander Kwaśniewski i Leonid Kuczma. Potem było już coraz gorzej: kłopoty z siedzibą, nie udawało się też podpisać umowy międzyrządowej, dotyczącej sposobu finansowania kolegium przez stronę polską i ukraińską. Jego władze od początku chciały, by było ono uczelnią kształcącą na poziomie studiów doktoranckich. Gotowy projekt umowy w tej sprawie długie miesiące czekał na rozpatrzenie w ministerstwach edukacji obu krajów. Ale żadna ze stron nie kwapiła się do finansowania kolegium i uczelnia musiała w końcu wstrzymać nabór nowych słuchaczy.
- Nieuregulowany status prawny uczelni i brak funduszy na stypendia dla doktorantów - wylicza kłopoty Grzegorz Kuprianowicz.
Teraz jest wreszcie szansa, że rekrutacja zostanie wznowiona, a kolegium otrzyma status uczelni europejskiej. To oznacza m.in., że będzie samodzielnie kształcić doktorantów.
- Wszystkie kłopoty prawdopodobnie już za nami - cieszy się prof. Jan Pomorski. - W ocenie rektora Harasimiuka, kijowska misja się udała.
A jutro z wizytą w kolegium zapowiedział się premier Marek Belka.