Zyta Gilowska, nowa wicepremier i minister finansów w rządzie PiS, formalnie nadal jest członkiem... Platformy Obywatelskiej. Choć publicznie pożegnała się z partią, to nie złożyła pisemnej rezygnacji z przynależności partyjnej. Władze PO zastanawiają się, co zrobić z tym fantem.
Wczoraj w lubelskiej siedzibie Platformy gorączkowo szukano oświadczenia Gilowskiej o jej rezygnacji. – Mamy bałagan w dokumentach – przyznaje jeden z członków lubelskich struktur partii. – Ale takiego dokumentu od Zyty Gilowskiej na pewno u nas nigdy nie było. Po prostu spakowała się i wyszła.
– Członkostwo w partii ustaje na mocy statutowej: wskutek pisemnej rezygnacji członka partii, śmierci członka, wykluczenia przez sąd koleżeński – wylicza Piotr Czubiński, sekretarz lubelskiej Platformy. – Taką decyzję mogą też podjąć władze krajowe.
Ale te, jak wynika ze słów jej rzecznika, nie zajmowały się sprawą rezygnacji Gilowskiej. – Pani profesor oświadczyła Polskiej Agencji Prasowej, że występuje z partii – tłumaczy Grzegorz Schetyna, rzecznik PO. – Dla nas dowodem na to było zaprzestanie płacenia składek. A rezygnację złożyła do lubelskiej Platformy, bo tam była jej członkiem.
Lublin odbija piłeczkę. – Pani profesor była wiceprzewodniczącą partii i my (lubelska organizacja – red.) nie byliśmy formalnie zaangażowani w jej rezygnację – zapewnia poseł PO Janusz Palikot, lider lubelskiego regionu tej partii.
Potwierdza to poseł Stanisław Żmijan, wiceszef lubelskiej PO, odpowiedzialny za kierowanie partią w terenie. – Zyta Gilowska złożyła ustne oświadczenie – mówi. – Była wiceprzewodniczącą całej partii, więc region lubelski nie miał nic wspólnego z przyjęciem jej rezygnacji.
A ponieważ nie ma ani rezygnacji, ani uchwały sądu koleżeńskiego o wykluczeniu to formalnie Gilowska, jedna z najważniejszych osób w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza, jest nadal członkiem PO – najzacieklejszego obok SLD krytyka rządzącego Prawa i Sprawiedliwości. Teraz władze partii będą musiały same wykluczyć Gilowską ze swoich szeregów. – Chyba, że partie się dogadają i stworzą długo zapowiadaną koalicję – mówi jeden z członków lubelskiej PO. A jeśli tak nie będzie, to Gilowska z pewnością odegra znaczącą rolę w lubelskim PiS. A wtedy nie może być już członkiem naszej partii.
Z Gilowską nie udało nam się wczoraj skontaktować. Jej telefon komórkowy milczał.