– Bił mnie z wściekłością. Pięściami po głowie – na wczorajszym procesie opowiadał z przejęciem Janusz Rożek, działacz opozycji szykanowany przez SB. Józef R., były milicjant z Milejowa, wyznań Rożka słuchał obojętnie.
Rożek pomimo swoich 84 lat doskonale pamiętał, co zaszło 30 października 1978 roku. Przyszedł wówczas do Banku Spółdzielczego
w Milejowie. Za nim weszli Józef R. i Zdzisław H. Wzięli Rożka za ręce i zaprowadzili go do komisariatu. – Zdzisław H. bił dużo słabiej niż milicjant – opowiadał Rożek.
Sędzia musiał świadkowi bardzo głośno zadawać pytania. – To przez tego R. tak źle słyszę – usprawiedliwiał się Rożek. – Bił mnie po uszach, aż mi bębenki napuchły. Rożek wspominał, po pobiciu został wyprowadzony na korytarz. Na chwilę stracił przytomność. Potem esbecy pozwolili mu odejść. Józef R. za pomaganie SB wkrótce został przyjęty do tej służby. Poszkodowany opowiadał, że z esbeckimi represjami spotykał się na każdym kroku. Pod koniec lat 70. tworzył na Lubelszczyźnie niezależny ruch chłopski. Kontaktował się z Jackiem Kuroniem. Mówiło o nim Radio Wolna Europa. Esbecy przeszukiwali mu w odwecie mieszkanie, zatrzymywali na 48 godzin. W stanie wojennym za swoją działalność został skazany na trzy lata.
– Czy jest pan w stanie przebaczyć Józefowi R. – zapytał Rożka w sądzie adwokat milicjanta.
– U niego nie ma skruchy. Nie ma co mówić o przebaczeniu – odparł Rożek.
Żaden z oskarżonych esbeków nie przyznaje się do winy. Na następnej rozprawie sąd przesłucha pierwszych świadków. (er)