3–4 mln zł może pochłonąć budowa bariery dźwiękochłonnej wzdłuż al. Sikorskiego. – To szokująco wysoka cena za obniżenie hałasu – twierdzi Zbigniew Bagiński, członek Zarządu Miasta.
– Podobnie jest przy innych głównych arteriach komunikacyjnych miasta – ocenia Andrzej Badora, kierownik działu zajmującego się hałasem w Miejskim Inspektoracie Ochrony Środowiska.
Najgłośniejsze są: al. Warszawska, al. Sikorskiego, al. Kraśnicka, al. Witosa, al. Spółdzielczości Pracy.
Z listy wytypowanych do budowy ekranów ulic miasto wybrało al. Sikorskiego.
Trzy kolejne przetargi na wykonanie dokumentacji technicznej nie przyniosły rezultatu. Ostatecznie Wydział Strategii i Rozwoju zlecił projekt warszawskiemu Instytutowi Ochrony Środowiska. Za pełną dokumentację techniczną miasto zapłaciło ok. 60 tys. zł.
Projekt zakłada budowę jednocześnie dwóch ekranów. Jeden w pasie zieleni oddzielającej pasy ruchu, drugi wzdłuż al. Sikorskiego od strony ul. Puławskiej. Ekran od Puławskiej ma być zbudowany tak, aby umożliwić dojazd do Sikorskiego od ulicy Popiełuszki. – To wymuszone rozwiązanie, które obniża skuteczność tłumienia hałasu. Nie dało się jednak go uniknąć ze względów komunikacyjnych – twierdzi Kucharski.
Ekran między jezdniami ma mieć ok. 3,5 metra wysokości, mur dźwiękochłonny od Puławskiej co najmniej 4 metry. – Poprawę odczują głównie mieszkańcy niższych pięter budynków stojących wzdłuż alei. Tu natężenie hałasu może obniżyć się o około 10 decybeli – ocenia Kucharski.
Nie wiadomo jednak czy dojdzie do budowy ekranu. Dlaczego? Bo inwestycja jest bardzo droga. – Musimy się zastanowić nad sensownością tej inwestycji – twierdzi Zbigniew Bagiński, członek Zarządu Miasta.
W tegorocznym budżecie miasto na budowę ekranów akustycznych przeznaczyło 250 tys. zł. – To drogi eksperyment, ale warto spróbować. Część nakładów mogłaby pokryć bezzwrotna pożycza z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska – dodaje Henryk Korczewski, dyr. Wydziału Strategii i Rozwoju.
Ostateczną decyzję o budowie ekranu podejmie Zarządu Miasta. – Jeśli będzie pozytywna i znajdą się pieniądze, to z robotami moglibyśmy ruszyć już jesienią – wyjaśnia Korczewski.