Urzędnicy funduszu zdrowia lekceważą ciężko chorych, czekających na badania rezonansem magnetycznym w szpitalu MSWiA w Lublinie. Od ponad miesiąca nie zrobili nic, aby w pełni wykorzystać najnowocześniejszy w regionie sprzęt diagnostyczny.
Rezonans to najdokładniejsze badanie. Jest szczególnie cenny w diagnostyce układu nerwowego, jamy brzusznej, narządów ruchu oraz nowotworach. Takim urządzeniem, do niedawna, dysponował tylko szpital kliniczny nr 4 w Lublinie. Kiedy uruchomiono drugie, radość była wielka, ale przedwczesna. Bo drugi rezonans, zamiast 20–30 pacjentów, bada w ciągu dnia zaledwie pięciu. A wszystko przez zbyt niski kontrakt z NFZ.
Po raz pierwszy pisaliśmy o problemie w kwietniu. Od tamtego czasu nic się nie zmieniło. Elżbieta Lasota, rzecznik prasowy NFZ w Lublinie, kręci. Raz mówi, że czeka na decyzje z Warszawy. Potem, że już się umówiła z dyrekcją szpitala na rozmowę o rezonansie. Przedostatnia wersja była taka: Jesteśmy po rozmowach. Dokumenty o dodatkowych pieniądzach czekają na podpis.
W szpitalu MSWiA robią wielkie oczy. – Spotkania i rozmów na temat rezonansu nie było – dziwi się dr Barbara Kułak, dyrektor szpitala MSWiA.
W końcu NFZ zwalił winę na strajkujących lekarzy. – Pani dyrektor Fałdyga wstrzymuje się z ostateczną decyzją, gdyż niepokoje w służbie zdrowia zmierzają do zmiany planu finansowego i przeznaczenia pieniędzy na podwyżki dla strajkujących – przesłała na piśmie rzecznik Lasota. •