Jest akt oskarżenia w sprawie napaści na Nigeryjczyka w centrum Lublina. Cezary B. i jego kompan odpowiedzą za atak na tle rasowym. Pokrzywdzony 29-latek nie odniósł obrażeń dzięki interwencji przechodnia
Do napaści doszło pod koniec kwietnia przy Krakowskim Przedmieściu w Lublinie. Zbliżała się godzina 7. Nigeryjczyk przechodził obok „pedetu”. Natknął się tam na kobietę i dwóch mężczyzn. – Jeden z nich zaczął biec z podniesionymi pięściami w moim kierunku – relacjonował później policjantom 48-latek. – Krzyczał: „je…ć murzynów, wyp…aj do Afryki, Polska dla Polaków”.
Jak się później okazało, mężczyzną tym był 29-letni Cezary B. Dobrze znany lubelskiej policji.
Zaatakowany Nigeryjczyk uciekał w kierunku Teatru Osterwy. Napastnik był tuż za nim, kiedy interweniował przypadkowy przechodzień, mężczyzna w wieku 30–40 lat. – Zatrzymał tego, który za mną biegł. Kazał mu odejść, po czym poszedł do pobliskiego kościoła – zeznał Nigeryjczyk.
Cezary B. nieco się wtedy uspokoił i odszedł ze znajomymi w kierunku ul. Kołłątaja. Po chwili postanowił jednak wrócić. Biegł w kierunku Nigeryjczyka. – Wtedy został powalony na ziemię i obezwładniony przez przechodnia, który wcześniej go powstrzymał. Mężczyzna ten przytrzymał napastnika do czasu przyjazdu policji – wyjaśnia Katarzyna Czekaj, szefowa Prokuratury Rejonowej Lublin-Południe.
Podczas interwencji mundurowych Cezary B. nadal był agresywny. Miał krzyczeć „Nie chcemy tu czarnuchów”. Mężczyźnie zarzucono znieważenie Nigeryjczyka na tle przynależności rasowej. Grozi za to od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Cezary B. nie tłumaczył się śledczym ze swojego zachowania.
Wraz z nim na ławie oskarżonych zasiądzie Daniel N. – kolega, z którym był feralnego dnia. Jak informują śledczy, obaj mężczyźni byli już karani. Kobieta, która towarzyszyła oskarżonym, kiedy doszło do napaści nie usłyszała żadnych zarzutów. Sprawę rozstrzygnie Sąd Rejonowy Lublin-Zachód.