Złodziei wpuszczają sami lokatorzy. Najczęściej rabusie podają się za roznosicieli ulotek. Po wejściu na klatkę mogą działać bez przeszkód. Z piwnic giną głównie samochodowe opony.
W obu budynkach są domofony. Sprawne. Tyle że dla włamywaczy nie stanowią przeszkody. Wystarczy trafić na łatwowiernego lokatora. – Wystarczy, że ktoś wciśnie pierwszy lepszy guzik i powie, że chce roznieść ulotki – skarży się pani Lidia. Sprawdziliśmy. W sobotni wieczór bez przeszkód dostaliśmy się do kilku bloków na Czubach. Podając się za roznosicieli ulotek i pogotowie dźwigowe.
Na sprytny pomysł wpadły władze Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Przed wejściami do klatek schodowych zamontowano specjalne skrzynki na oferty reklamowe. – Jeśli ktoś chce wziąć, to bierze. Nie trzeba zbierać śmieci z wycieraczek, ani wpuszczać podejrzanych ludzi – wyjaśnia Wojciech Lewandowski, wiceprezes LSM. W jego osiedlach włamania nasilają się zwłaszcza wiosną. – W okresie komunijnym. Wtedy z piwnic giną rowery. Teraz jest sezon na kradzieże opon.
W przekonaniu, że sprawców nikt nie złapie, większość okradzionych nie zawiadamia policji. Poszkodowani nie chcą też tracić czasu na składanie zeznań. Dlatego w oficjalnych statystykach problemu nie widać. – W ciągu ostatnich tygodni nie odnotowaliśmy zwiększonej liczny włamań do piwnic w śródmieściu. Potwierdza to komendant I komisariatu – mówi Witold Laskowski z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji.