Jeden z członków komisji, która badała sprawę kontrowersyjnego remontu łazienki w LPEC, zarzuca prezesowi tej spółki tendencyjną interpretację faktów.
Przypomnijmy. Prezes Waldemar Dudziak powołał komisję do zbadania zarzutów Związku Zawodowego Pracy Pracowników LPEC. W płatnym ogłoszeniu związkowcy oskarżyli Dudziaka o niezasadne wydatki, m.in. na remont gabinetu (zrobienie łazienki, salonu z telewizją satelitarną oraz gabinetu właściwego, według szefostwa firmy za 50 tys. zł).
– Komisja stwierdziła, że zastosowane podczas remontu rozwiązania są funkcjonalne i niedrogie. Dlatego będziemy kontynuowali prace. I przerobimy świetlicę na salę konferencyjną – mówił w ubiegłą środę Waldemar Dudziak. Ale protokołu końcowego kontroli nie pokazał.
Słowa prezesa oburzyły Konrada Barańskiego, który znalazł się w „łazienkowej” komisji. – To, co mówi prezes Dudziak, to jego interpretacja protokołu kontroli – twierdzi Barański, członek władz Związku Zawodowego Pracy Pracowników LPEC. Dodaje: Zamiast na łazienkę trzeba przeznaczyć pieniądze na zakup urządzeń potrzebnych dla firmy.
– Raport jest poufny, prezes przedstawił wnioski komisji – odpiera zarzuty Piotr Kuty, rzecznik prasowy LPEC. Ale dodał, że będziemy mogli zajrzeć do protokołu w najbliższy poniedziałek.
Część załogi domaga się odwołania prezesa Dudziaka, choć za jego rządów poprawiła się sytuacja finansowa firmy. Za 2005 rok LPEC miało 151 tys. zł zysku, choć planowana była strata 3,5 mln zł.