Prokuratorzy z Gdańska będą przez kilka dni myszkować w archiwach Sądu Rejonowego w Lublinie. Przejrzą akta dotyczące procesu Witolda Wieczorka. To były esbek ze Świdnika, który twierdzi, że fikcyjnie zarejestrował Zytę Gilowską jako tajnego współpracownika.
Prokuratorzy zaczęli wczoraj. Muszą przewertować kilkadziesiąt tomów akt. Sprawdzają, czy była wiceminister padła ofiarą szantażu lustracyjnego. Dlaczego przyjechali do Lublina? Tutaj Wieczorek został skazany w 2005 roku za wynoszenie tajnych akt z Urzędu Ochrony Państwa. Prokuratorzy sprawdzą, czy wśród tych papierów mogły być materiały byłej SB obciążające Gilowską, które skłoniły rzecznika interesu publicznego do złożenia wniosku o jej lustrację.
Lubelskie śledztwo wszczęto, gdy wiosną 1999 roku do jednej z lubelskich redakcji trafiła paczka z kopiami ściśle tajnych dokumentów UOP z lat 1992–96. W 2000 roku zatrzymano pięciu podejrzanych. To byli funkcjonariusze UOP, wywodzący się jeszcze z SB, wśród nich Wieczorek. Według prasy, oficerowie mogli szantażować kwitami polityków i radnych (Gilowska była wtedy radną w Świdniku). Wieczorek dobrowolnie poddał się karze – dostał 8,1 tys. zł grzywny. Proces pozostałych trwa.
Ponieważ sprawa byłego oficera SB jest tajna, na wgląd do jej akt musiał się zgodzić prezes Sądu Rejonowego w Lublinie. (rp, pap)