Oszczędzamy wodę, nie czytamy książek, nie chodzimy do kina i omijamy dentystów. Internet mają nieliczni, nie stać nas na zmywarkę, ale złodzieje mają się świetnie: kradną coraz więcej.
Noworodek z Lublina, który przyszedł na świat w 2005 r., będzie cieszyć się życiem prawie o rok dłużej niż ten urodzony w roku 2000. Tak wynika z najnowszego rocznika statystycznego lubelskiego US. Eksperci przez rok liczyli wszelkie dane z 2005 r. i porównywali je z tym, co działo się wcześniej.
Przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto przez sześć lat wzrosło z 1678,5 zł do prawie 2100 złotych. Ale mało kto odczuwa taką poprawę. - Ciekawe, gdzie wzrosło, bo ja od lat miałam 900 złotych na rękę - skarży się Anna Skrzypik z Lublina, która miesiąc temu odeszła z pracy w sklepie spożywczym. - Każdy szef mówi, że nie stać go na podwyżkę. To komu się polepszyło? - dopytuje. Z rocznika wynika, że najbardziej urzędnikom - im przybyło aż 700 zł, gdy w handlu średnia płaca wzrosła o niespełna 200 zł.
Większość pieniędzy wydajemy na czynsz i jedzenie. Puby i restauracje na nas nie zarobią. Zostawiamy tam średnio nieco ponad 8 zł miesięcznie na głowę. Coraz rzadziej chodzimy do kina. Przez 6 lat liczba sprzedanych biletów spadła w kinach o ponad 100 tysięcy. Ale to rozrywka tylko dla mieszkańców miast. W 2005 roku na wsi sprzedano ledwie tysiąc biletów. Trudno się dziwić, bo poza miastami kino jest jedno.
Coraz rzadziej odwiedzamy też biblioteki. O ile w 2004 r. na tysiąc mieszkańców przypadało 203 klientów bibliotek, to przez rok liczba ta stopniała do 198. - Ale ci, którzy do nas przychodzą, wypożyczają coraz więcej książek - zaznacza Andrzej Miskur, szef Chełmskiej Biblioteki Publicznej. Co ciekawe, więcej czytają mieszkańcy wsi, która robi coraz większe postępy. Choć przez sześć lat traktory zdrożały prawie dwukrotnie, to ich liczba rośnie. Zmienia się także struktura upraw: pól z ziemniakami szybko ubywa, wzrasta areał roślin oleistych.
Główna rozrywka to telewizor, który obok lodówki jest niemal w każdym domu. Znacznie rzadziej spotykanym sprzętem jest zestaw do odbioru telewizji satelitarnej i komputer osobisty, który jest w co trzecim domu. Rezygnujemy z telefonów stacjonarnych: w ciągu roku ubyło ich 12,8 tys.
Dentystów omijamy szerokim łukiem. W 2004 r. na jednego mieszkańca Lubelszczyzny wypadało 0,9 wizyty rocznie. Rok później już tylko 0,8. A gdy zajrzyjmy głębiej, to okaże się że w 2005 r. lekarze u sześciu osób z regionu znaleźli tasiemca. Na AIDS w 2005 r. zachorowało 7 osób, gdy 6 lat temu zaledwie jedna.
Policja i prokuratura wykryły sprawców dwóch trzecich przestępstw. W ręce stróżów prawa wpada niemal każdy sprawca wypadku drogowego. Najlepiej mają złodzieje - wpada nieco więcej niż co trzeci. A liczba kradzieży rośnie: w 2004 r. było ich 1798, rok później o 500 więcej.