Policja szuka matki noworodka znalezionego dziś w koszu na śmieci przed porodówką lubelskiego szpitala.
Zbliżała się siódma rano. Temperatura dochodziła do minus 15 stopni. Pracownik szpitala przy al. Kraśnickiej w Lublinie odśnieżał chodniki. Właśnie podszedł przed budynek oddziału położniczego. Zauważył, że blaszany kosz na śmieci tuż przy głównym wejściu jest pełny. Postanowił go opróżnić. - Ze środka wystawały śmieci - mówi Agnieszka Kwiatkowska z lubelskiej policji. - Mężczyzna zaczął je wyjmować. Pociągnął za kawałek ręcznika. Wtedy dziecko zapłakało. Gdyby nie to, nie zorientowałby się, że w koszu jest noworodek.
Dziecko było owinięte w ręcznik i czarną bluzkę i włożone do nylonowej torby. Pępowinę miało zawiązaną sznurówką. Natychmiast trafiło na porodówkę. Lekarze stwierdzili, że jest wychłodzone, ale poza tym nie dzieje mu się nic złego. - Dziewczynka urodziła się kilka, najwyżej kilkanaście godzin wcześniej - ocenia Anna Zmysłowska, zastępca dyrektora szpitala przy al. Kraśnickiej. - Jest zdrowym, donoszonym dzieckiem. Waży 2460 gramów.
Matki noworodka poszukuje policja. W tym celu zbada rzeczy, w które owinięta była dziewczynka. - Śledztwo jest prowadzone w kierunku narażenia na niebezpieczeństwo życia noworodka, ale bierzemy też pod uwagę usiłowanie zabójstwa - mówi Ewa Bondaruk, szefowa Prokuratury Rejonowej Lublin-Południe. - Ktoś, kto zostawia niemowlę na takim mrozie, musi przecież wiedzieć, że w ciągu kilkudziesięciu minut dojdzie do zgonu.
Policja apeluje do świadków, którzy wczoraj po szóstej rano w okolicach szpitala widzieli kogoś z torbą bądź mają inne informacje dotyczące tej sprawy. - Można je przekazać, dzwoniąc pod nr pogotowia policyjnego 997 bądź pod numer infolinii 0801-801-997 - mówi Kwiatkowska. - Liczymy też, że obudzi się sumienie matki i sama się do nas zgłosi. Prawdopodobnie i ona potrzebuje natychmiastowej pomocy lekarskiej.