Pomnik na środku sadzawki albo kilkadziesiąt drzew, a pod każdym z nich ławka. To dwie propozycje przebudowy jednego z najbardziej popularnych
miejsc na studenckiej mapie Lublina. Która zwycięży? Dowiemy się w tym tygodniu.
Ale mimo ambitnych zapowiedzi rektora przez kilkanaście miesięcy rozbudowa placu nie ruszyła. Teraz pojawiła się szansa, że prace wreszcie się zaczną. - W tym tygodniu przedstawimy harmonogram działań związanych z placem - obiecuje prof. Wiesław Kamiński, obecny rektor UMCS. - Pokażemy też ostateczny projekt przebudowy placu.
A propozycje są dwie. Obie opracowali lubelscy architekci - dr Jadwiga Jabłońska i Grzegorz Kaczor, współpracujący z pracownią architektoniczną JPA.
- Pierwsza wersja zakłada stworzenie na placu większej przestrzeni - tłumaczy G. Kaczor. Nowa kostka, niezbyt dużo drzew, dwie kamienne amfiteatralne widownie i pomnik Curie-Skłodowskiej otoczony sadzawką. - Woda znakomicie odbija światło - wyjaśnia projektant. - Powstałoby coś na kształt lustra, w którym odbijałby się pomnik.
Druga koncepcja jest bardziej kameralna. - Proponujemy posadzenie kilkudziesięciu drzew, które stałyby się naturalnymi parasolami - mówi Kaczor. - A pod każdym z drzew zostanie zamontowana ławka. Dzięki temu na placu będzie można wreszcie posiedzieć w naprawdę przyjemnych warunkach. Zresztą usiąść będzie też można pod monumentem Curie-Skłodowskiej, bo w tej wersji pomnik jest otoczony kamiennymi schodami.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że właśnie ten drugi projekt zostanie wcielony w życie. - Gdyby rzeczywiście tak było, uniwersytet zyskałby prawdziwą grecką agorę - komentuje Grzegorz Kaczor. - Mogłyby się tam odbywać różne ważne wydarzenia. Ale przede wszystkim plac stałby się miejscem spotkań całej lubelskiej społeczności akademickiej. Z niecierpliwością czekam na decyzję władz uczelni.
Rektor uniwersytetu zaleca cierpliwość. - Wszystko okaże się w tym tygodniu - ucina. •