Lubelscy adwokaci sprzeciwiają się proponowanym zmianom w przepisach, dzięki którym do palestry można byłoby dostać się znacznie łatwiej niż obecnie. Skrytykowali je w sobotę na zgromadzeniu Izby Adwokackiej. Po ich wprowadzeniu liczba adwokatów podwoiłaby się już
w ciągu kilku lat.
O tym, że wiele osób potrzebuje fachowej prawniczej porady, ale ich na to nie stać, dowiódł tydzień pomocy ofiarom przestępstw, który niedawno zorganizowało Ministerstwo Sprawiedliwości. Na Lubelszczyźnie do adwokatów, sędziów i prokuratorów, którzy pełnili bezpłatne dyżury, zgłosiły się setki interesantów.
W województwie lubelskim praktykuje ponad 200 adwokatów i tysiąc radców prawnych. Na to żeby zostać jednym z nich, szanse mają nieliczni absolwenci wydziałów prawa. Co roku przyjmowanych jest 30-40 nowych aplikantów. Egzaminy pisemne i ustne przeprowadzają miejscowe korporacje prawnicze. Wielu przyjętych to rodziny i znajomi ich członków. I to chce zmienić projekt nowelizacji ustawy o adwokaturze.
- Uzdrowić sytuację może tylko to, że komisje egzaminacyjne będą się składały z przedstawicieli różnych środowisk, a korporacje prawnicze przestaną mieć decydujący wpływ na wynik egzaminów - mówi poseł Gosiewski.
- Masowa nadprodukcja adwokatów spowoduje pogorszenie jakości usług i wcale nie ułatwi dostępu do usług prawniczych - mówili zgodnie adwokaci, z którymi udało nam się wczoraj skontaktować. - Ludzie i tak nie mają pieniędzy nawet na tych adwokatów, którzy już funkcjonują.
Poseł Gosiewski uważa, że palestra broni swojego interesu ekonomicznego. - Prawników będzie weryfikował rynek. Lepsi będą mieć klientów, a gorsi zostaną zmuszeni do zmiany zawodu - mówi.
Na zmiany liczą studenci prawa.
- Sama idea zwiększenia dostępności do zawodu adwokata, radcy i notariusza jest godna poparcia - uważa Paweł Wojtas, przewodniczący Rady Wydziałowej Samorządu Studentów Wydziału Prawa i Administracji UMCS. - Chodzi m.in. o to, żeby skład komisji konkursowych nie był obsadzany tylko przez przedstawicieli samorządów prawniczych.