Po co pan narobił tyle dzieci - usłyszał pan Jan od człowieka, który nie chciał wynająć mu mieszkania.
Rodzina pana Jana jest z Lublina, ale ostatnio wynajmowała dom na wsi w okolicach podlubelskich Niemiec. - Bo tam mam pracę - mówi pan Jan. Jest kierowcą autobusu. Wozi codziennie dzieci do szkoły.
Właściciele domu trzy tygodnie temu wrócili z zagranicy i od tej pory rodzina z piątką dzieci w wieku od dwóch do 18 lat nie ma gdzie mieszkać. I to mimo że nowego lokum szukają już od maja, bo wtedy dostali wypowiedzenie umowy najmu.
Każda próba wynajęcia nowego mieszkania kończy się podobnie. Oferującym dom czy lokal nie podoba się liczba dzieci. - Raz już nawet spakowaliśmy meble i cały dobytek na ciężarówkę - opowiada głowa rodziny. - Niestety, znów właściciele się rozmyślili. Powód? Jak zwykle, dzieci.
W Lublinie dostali nawet mieszkanie socjalne. - W końcu własny kąt. Jednak radość nie trwała długo. Kiedy pojechaliśmy na miejsce, okolica okazała się niezbyt bezpieczna. Usłyszałem od bandy młodych ludzi stojących przed blokiem "O, teraz będziemy mieli się w co ubierać”. Dla mnie bezpieczeństwo dzieci jest najważniejsze. Mimo że mamy meldunek na ulicy Grygowej, nie chcę tam mieszkać - dodaje ze łzami z w oczach pan Jan.
Poszukiwania trwały. Rodzina zabiegała o pomoc wszędzie. Odwiedzili Caritas, Dom Samotnej Matki, Urząd Miasta, gminę Niemce. I nic. Jedną z nocy zdesperowani spędzili w autobusie.
Jednak los rodziny się odmienił. Spotkali na swojej drodze ludzi, którzy zaoferowali pomoc. - Ten pan jest kierowcą autobusu, często parkował przy naszym barze - mówi Monika Chęckiewicz, właścicielka baru Mika. - Od słowa do słowa wyszło, w jakiej są sytuacji. Długo się nie zastanawialiśmy. Pomogliśmy.
Dzieci miały ciepłe jedzenie. I zapewnione mieszkanie na ten weekend u znajomych właścicieli baru. - Teraz jesteśmy jak rodzina. Nie wiem, jak im się odwdzięczę - mówi pan Jan.
Mieszkali też w hotelu przy dworcu PKS w Lublinie. - To kierownik pomógł nam znaleźć dom. Dziś mamy podpisać umowę - mówi pan Jan. - Jednak po tych wszystkich przejściach, będę szczęśliwy i pewny dopiero, jak się wprowadzę. Za dużo razy się rozczarowywałem.