Do końca tygodnia powstać ma kwartalny raport Zarządu Transportu Miejskiego o spóźnionych, przyspieszonych i zerwanych kursach. ZTM wyśle raport do MPK, zażąda wyjaśnień i naliczy kary.
- Dotychczas były wyrywkowe kontrole - przyznaje Lech Pudło, p.o. dyrektor ZTM. - Nieprawidłowości dotyczyły głównie opóźnień, całkowitego lub częściowego niewykonania kursów. Takie zestawienia będą, co kwartał, przekazywane MPK - dodaje.
- Ale to my sami rejestrujemy niewykonane kursy, sami składamy raporty i sami poddajemy się dobrowolnemu ukaraniu, bo Zarząd Transportu Miejskiego nie ma jeszcze żadnego aparatu do kontroli - twierdzi Czesław Rydecki, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. - Mamy bardzo precyzyjne informacje.
Jak to działa w praktyce? MPK kontroluje samo siebie i wysyła raporty do ZTM. Na początku kwietnia ZTM odeśle te dane do MPK. - Będziemy oczekiwali informacji o powodach nieprawidłowości - mówi Pudło.
Jeśli przewoźnik udowodni, że kursu nie było, bo ruch był np. zablokowany przez policję, wtedy cała sprawa zostanie usprawiedliwiona a ZTM nie sięgnie po kary. - Tak jak kilka dni temu podczas śnieżycy był na drogach kataklizm i nie dało się jeździć zgodnie z rozkładem - podkreśla Rydecki. Ile wyniosą kary okazać ma się pod koniec kwietnia.
- Jesteśmy w trakcie naboru pracowników i do końca maja wykonywaniem części naszych zadań zajmuje się MPK - potwierdza Pudło. Część ludzi, którzy już zostali zatrudnieni w ZTM czeka jeszcze na pisemne upoważnienia do prowadzenia kontroli. Ile ma być osób sprawdzających punktualność komunikacji? - Od dwóch do dwunastu - mówi dyrektor.
Prezydent rozsądzi
Sęk w tym, że raport przygotowuje samo MPK, bo ZTM nie ma ludzi do kontroli kursów.
Część załogi MPK boi się zwolnień, bo tym, czym zajmowali się do tej pory, ma się zajmować ZTM. Chodzi np. o pracowników nadzoru ruchu czy dystrybucję biletów, bo zarząd nie przejmuje automatycznie ludzi od przewoźnika.
- Każde stanowisko w jednostce samorządowej musi być obsadzone w drodze konkursu. Przejmować pracowników moglibyśmy tylko od innej jednostki samorządowej, a MPK jest spółką - twierdzi Pudło.
- Ja mam wykładnię Państwowej Inspekcji Pracy w Lublinie, że jeśli inny podmiot przejmuje zadania drugiego, to w oparciu o kodeks pracy powinien przejąć także i pracowników - upiera się prezes Rydecki. Spór ma rozstrzygnąć prezydent.