MOPR zapewnia, że odrobił najstarsze zaległości, ale kolejka przed ośrodkiem przy ul. Glinianej wczoraj nie zmalała. Samotne matki wciąż czekają na swoje zasiłki. A obsługujące je urzędniczki skarżą się na warunki pracy.
– To zbyt duże zadanie w za krótkim terminie – ocenia Dorota Gąsior, nowa wicedyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, która kieruje pracą na Glinianej od dwóch dni. – Stąd nie ulegam indywidualnym prośbom o przyśpieszenie. Wyszliśmy już z opóźnień.
Ale cały zespół okupuje to pracą ponad siły. Często od 7.30 do 23.
Urzędniczki coraz głośniej skarżą się na warunki pracy. – Teraz to my będziemy protestować – mówią pracownice działu świadczeń rodzinnych. – W nerwach i pośpiechu pracujemy od trzech miesięcy – powiedziały nam wczoraj. – Dotąd nie otrzymałyśmy dodatkowego wynagrodzenia za nadgodziny, soboty i niedziele. A powinniśmy je dostać w ciągu miesiąca. Myślimy o złożeniu oficjalnej skargi albo nawet odmowie dalszego wykonywania pracy w tych warunkach.