Spektakularną klapą mogą się zakończyć plany budowy nowoczesnego stadionu w miejscu starego boiska Lublinianki.
Norweska Grupa Inwestycyjna pojawiła się przy ul. Leszczyńskiego w 2002 roku. Obietnice były zachwycające: zamiast zniszczonych trybun i byle jakiej płyty boiska powstanie nowoczesny stadion piłkarski. A tuż obok obiekty komercyjne, by inwestor mógł na tym zarobić. Przez długi czas plany te blokowała Wyznaniowa Gmina Żydowska, do której należała część gruntów, ale w 2005 r. Ratusz zdołał je ostatecznie przejąć. Tyle, że nic od tamtej pory się nie zmieniło.
Powód? Norwegowie stawiają miastu warunki. Chcą, żeby Ratusz zmienił im umowę dzierżawy terenu z 50-letniej na wieczystą, czyli 99-letnią. Zdaniem inwestora tylko taka umowa gwarantowałaby opłacalność przedsięwzięcia.
Zarząd Dzielnicy Wieniawa ma już dość czekania. - Żadna ze stron nie chce ustąpić i twardo obstaje przy swoim zdaniu. Moim zdaniem powinno ustąpić miasto, bo to oznaczałoby szybsze rozpoczęcie budowy stadionu - mówi Marcin Chrapowicki, zastępca przewodniczącego Zarządu Dzielnicy Wieniawa.
Ratusz tłumaczy, że w ciemno zgody nie wyrazi. - Rozmawiać możemy, ale na razie nie są to negocjacje tylko dyktat z ich strony. A nie mamy żadnej gwarancji, że powstaną tam obiekty sportowe - mówi Krzysztof Żuk, zastępca prezydenta Lublina. Bo wcale nie jest powiedziane, że rzeczywiście Norwegowie zbudują tam stadion. - Na ostatnim spotkaniu przedstawili nam koncepcję całkowicie pomijającą obiekty sportowe - dodaje Żuk. W najnowszych planach Norwegów była mowa o osiedlu mieszkaniowym i galeriach handlowych. - Moim zdaniem w ten sposób jedynie sondowali możliwości, bo na takie warunki na pewno się nie zgodzimy. - stwierdza zastępca prezydenta.
Magistrat zapewnia, że stadionu nie odpuści. Kolejne rozmowy z Norwegami zaplanowane są na listopad.