Nie będzie darmowego czipowania psów. Ich znakowanie, dzięki decyzji radnych, przestanie być obowiązkowe. Za to ze śródmieścia znikną gołębniki i przybędzie śmietników. A do malowania graffiti nie wystarczy już zgoda właściciela ściany.
Nowy regulamin wejdzie w życie w maju. Wczoraj Rada Miasta nadała mu ostateczny kształt. Pierwotny projekt przygotował Wydział Ochrony Środowiska lubelskiego Urzędu Miasta.
Urzędnicy bronili czipowania. - W ten sposób staramy się chronić mieszkańców przed psami - tłumaczył Tomasz Radzikowski z WOŚ. Dowodził, że oznakowany pies, jeżeli się zgubi, prędzej trafi do właściciela. A jeśli kogoś pogryzie, od razu będzie wiadomo, czy był szczepiony. Radnych nie przekonał; zdecydowali, że czipowania nie będzie. - Odwołamy ogłoszony już przetarg na znakowanie - oświadczył po głosowaniu Ryszard Pasikowski, zastępca prezydenta miasta.
Nie będzie za to zmian zasad wykreślania psów z urzędowego rejestru. - Do tej pory wystarczyło oświadczenie, że zwierzę nie żyje - dziwił się Zdzisław Drozd (SLD). I tak będzie, choć urzędnicy chcieli, żeby właściciel dostarczył umowę sprzedaży lub przekazania czworonoga albo dokument z firmy utylizującej padłe zwierzęta; dopiero to by było podstawą do darowania podatku.
Nie zniknął też obowiązek sprzątania odchodów po czworonogach. Ale nic nie wskazuje na to, by przestał być martwym przepisem.
Ale nie tylko psom poświęcony jest regulamin. Zakazuje też hodowli zwierząt gospodarskich w śródmieściu. Ale zakaz ten nie dotyczy... ogródków działkowych. Tam może kwiczeć i gdakać, co tylko zechce, nawet jeśli zwierzęta hodowlane pojawią się na działkach w centrum miasta (na przykład na Rusałce czy przy al. Unii Lubelskiej).
Ze zwierząt chyba tylko szczurom ten regulamin się nie spodoba. Dwa razy w roku Ratusz ma zarządzać deratyzację na terenie całego Lublina. Na przełomie marca i kwietnia oraz września i października. •
Nowe porządki
• Ale nie tylko mieszkańcy będą się musieli dostosować do nowego regulaminu. Urzędnicy przygotowujący projekt sami ukręcili na siebie bat. Określili, że kosze na śmiecie stojące przy ulicach nie mogą być od siebie oddalone bardziej niż o 150 m. - Żeby tak było na każdej ulicy... to jeszcze długo nie będzie. Za mało pieniędzy - uważa Andrzej Bałaban z Wydziału Gospodarki Komunalnej.
• Twórcy graffiti będą mieli utrudnione działanie, o ile chcą je malować legalnie. Bo nie wystarczy już zgoda właściciela ściany. Konieczna będzie też zgoda Wydziału Architektury i Administracji Budowlanej Urzędu Miasta.