– Teraz przebywa u nas 48 mężczyzn. Ale znajdzie się jeszcze miejsce dla kilkunastu osób. Trzej panowie na pewno zjawią się lada dzień – mówi Halina Kowalewska, kierowniczka schroniska im. św. Brata Alberta w Puławach.
Według puławskiego MOPS, w Puławach żyje około 40 bezdomnych. Większość z nich przebywa w schronisku. Kilka osób mieszka ciągle na klatkach schodowych. Są i tacy, którzy próbują schronić się w lesie bądź w altankach działkowych.
Część przebywających w puławskiej placówce to podopieczni MOPS.
– Opłacamy pobyt kilkunastu mężczyzn. To osoby pozbawione jakichkolwiek dochodów. Nie dajemy pieniędzy na tych, którzy pobierają rentę bądź zasiłek – wyjaśnia Maria Piastowicz, dyrektor MOPS w Puławach.
– Przebywający u nas mężczyźni starają się pracować na rzecz ośrodka. Wykonują różne czynności – uzupełnia Kowalewska.
Aby skorzystać z opieki schroniska trzeba przestrzegać regulamin. – Główna zasada to trzeźwość. Tylko w wyjątkowych sytuacjach pomagamy pijanym – tłumaczy Kowalewska. – Alkoholików próbujemy leczyć.
– Te osoby wolą żyć pod chmurką. Nawet na posiłek nie chcą przychodzić do schroniska – twierdzi Piastowicz.
W puławskim ośrodku dach nad głową znajdują nie tylko puławianie, ale także bezdomni z różnych stron Polski. – Żywność dostarczają nam puławskie markety. W miarę możliwości staramy się te dary odpracować. Odzież dostajemy od osób prywatnych. Najgorzej jest z obuwiem. Tego nam, niestety, brakuje – dodaje Kowalewska.