W żłobku jest za mało pań do opieki nad dziećmi, a jadalnia jest za mała. Z taką skargą dotyczącą żłobka nr 4 z ul. Puławskiej zadzwonił do nas jeden z rodziców.
Wszyscy inni stoją murem za placówką. – Zarzuty są dla mnie kompletnie niezrozumiałe – dziwi się Sylwester Żelazo, jeden z rodziców. – Mojej Marysi jest tu dobrze. Jeśli wraca do domu ubrudzona jedzeniem, to jesteśmy tylko zadowoleni, bo to znaczy, że jadła samodzielnie. Jest najedzona i wyspana – dodaje.
– Owszem, jest dużo dzieci, ale nigdy się nie zdarzyło, żeby moje dziecko było poobijane albo głodne – potwierdza Malwina Chraboł. – Owszem, był problem ze stołówką, ale został rozwiązany – mówi Anna Kornacka, dyrektor Miejskiego Zespołu Żłobków.
– Ta placówka jest o tyle nietypowa, że zamiast dwóch sal jest jedna duża. A normy są zachowane tak jak wszędzie.