Arkadiusz Bratkowski, były poseł PSL i marszałek województwa, nie powinien spłacać z własnej kieszeni długów MKS Montex - uznał sąd. Tak wyrozumiały nie był już dla dwóch innych członków byłego zarządu klubu. M.in. dla Wioletty Lubereckiej, kapitana mistrzowskiej drużyny.
Zarząd zaczął się rozsypywać. Po kolei odchodzili jego członkowie. Przed rokiem każdy z nich otrzymał wezwanie do zapłaty zaległego podatku VAT za 2003 rok - w zależności od stażu w zarządzie od 30 do 120 tys. zł. Na przykład Bratkowski około 70 tys., Luberecka - 30 tys. zł. Za długi mieli odpowiadać swoim majątkiem solidarnie wszyscy członkowie zarządu - niezależnie czy brali za swoją pracę wynagrodzenie.
Postanowienia fiskusa cała szóstka zaskarżyła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie. 14 grudnia zapadły wyroki w trzech pierwszych sprawach. WSA oddalił skargę Lubereckiej i Martychowca. Uchylił natomiast decyzję fiskusa w sprawie Bratkowskiego. Teraz Izba Skarbowa musi się jeszcze raz nią zająć.
Skąd taka decyzja sądu? Nie wiadomo, bo nie jest jeszcze gotowe uzasadnienie wyroku. I to mimo że wczoraj minął 14-dniowy termin na jego sporządzenie. - Trzeba dołożyć jeszcze kilka dni na kwestie techniczne. Uzasadnienia można spodziewać się w najbliższych dniach - mówi sędzia Zdzisław Sadurski, wiceprezes WSA.
Były marszałek województwa wie jednak, dlaczego sąd potraktował go przychylnie. Twierdzi, że choć był członkiem zarządu, to faktycznie w nim nie działał. - Kamień spadł mi z serca, ale współczuję im wszystkim - mówi Bratkowski. - Ani ja nie zawiniłem, ani oni.
Luberecka i Martchowiec czekają na uzasadnienie. Zapewniają, że będą się odwoływać. Są rozżaleni i przerażeni. - Nie byłem ani posłem, ani marszałkiem. Jestem zwykłym przedsiębiorcą, który chciał pomóc najlepszej polskiej drużynie piłki ręcznej. Teraz mogę stracić przez to własną firmę - mówi Martychowiec (do zapłaty ma ok. 120 tys. zł).
- To jakaś absurd!... Do dzisiaj nie zobaczyłam zaległych wypłat za grę w drużynie. A muszę płacić za długi, na których powstanie i spłatę nie miałam żadnego wpływu - komentuje Luberecka.
Na decyzje sądu czekają jeszcze pozostali członkowie feralnego zarządu - Wójciak, Dunecki i Iwanicki. - Wyroków sądu się nie komentuje. Jednak czuję niesmak - mówi Iwanicki. •