Wczoraj Prokuratura Okręgowa w Radomiu wszczęła śledztwo w sprawie zniknięcia z Komendy Wojewódzkiej Policji 7,8 tys. dolarów i 7 tys. zł. Nie stwierdzono śladów włamania. Szafa została otwarta kluczem. Najprawdopodobniej złodziej wywodzi się więc z kręgów policji.
Pieniądze, które skradziono pochodzą z przeszukania dokonanego wśród zorganizowanej grupy przestępczej, zajmującej się przemytem złota i wyrobów jubilerskich. – Pieniądze leżały w szafie mniej więcej od połowy ubiegłego roku – mówi Janusz Padała, prokurator Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie. – 15 stycznia ujawniono ich zniknięcie.
Policja podejrzewa się, że do kradzieży doszło w grudniu lub styczniu. Kradzież stwierdził policjant, wykonujący czynności procesowe do śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Lublinie. – Nie stwierdziliśmy śladów włamania. Złodziej jest wśród nas – twierdzi podinsp. Henryk Czerwiński, rzecznik lubelskiego komendanta wojewódzkiego policji.
Kto miał dostęp do kluczy od szafy, w której znajdowały się zabezpieczone pieniądze? – O tym decyduje prokurator nadzorujący dane śledztwo – wyjaśnia Henryk Czerwiński.
Czy pieniądze powinny znajdować się w szafie? – Według zasad procesowych tego rodzaju rzeczy należy zdeponować w banku – uważa prokurator. – Śledztwo ma m.in. dać odpowiedź na pytanie, czy w tym przypadku osoba odpowiedzialna dopuściła się niedopełnienia obowiązku.
Sprawą skradzionych pieniędzy zajmuje się Prokuratura Okręgowa w Radomiu. – Sprawę prowadziła lubelska prokuratura, pieniądze zginęły z lubelskiej komendy; aby uniknąć podejrzeń o stronniczość zajęła się tym jednostka spoza Lublina – wyjaśnia J. Padała.
W Prokuraturze Okręgowej w Radomiu nikt nie udziela na ten temat informacji. – Potwierdzam, że zajmujemy się ta sprawą – powiedział Andrzej Szeliga, naczelnik wydziału śledczego.