Rozwiązanie umowy za porozumieniem stron i dwie pensje ekstra. Taką ugodę KUL zaoferował wczoraj pracownicy, którą zwolnił po tym, jak oskarżyła jednego z profesorów o pobicie.
– W postępowaniu sądowym zostaną zebrane materiały, które mogą okazać się pomocne w rozstrzygnięciu sprawy dyscyplinarnej – zapowiedziała rzeczniczka KUL Lidia Jaskuła po listopadowym reportażu w "Uwadze!” TVN, kiedy o sprawie zrobiło się głośno w całym kraju.
Profesor normalnie prowadzi zajęcia ze studentami. Tymczasem latem ub. roku dr Sabina Bober została zwolniona z uczelni. Uniwersytet utrzymuje, że zwolnienie Bober i jej konflikt z prof. K. nie mają związku. A kobieta otrzymała wypowiedzenie jedynie z powodu braku godzin dydaktycznych, które mogłyby zostać jej powierzone.
Dr Bober ma inne zdanie. – KUL jest zarządzany tak samo jak Kościół katolicki. Widział pan kiedyś wikarego, który wygrał z proboszczem? Ja nie. Ja naruszyłam system – mówiła na naszych łamach. Po czym skierowała do sądu pozew o przywrócenie do pracy.
Wczoraj prawnik reprezentujący KUL zaproponował dr Bober ugodę. – Wcześniej dostałam wypowiedzenie umowy z wyłącznej winy pracodawcy. Teraz zaoferowali mi zmianę na zwolnienie za porozumieniem stron i wypłatę wynagrodzenia za dwa dodatkowe miesiące – relacjonuje kobieta. – Ta propozycja jest śmieszna. To kpina.
Lidia Jaskuła wyjaśnia, że w postępowaniu sądowym uczelnię reprezentuje prawnik. – Ja tej propozycji nie znam – mówi rzeczniczka. – Wiem, że strony (czyli dr Bober i prawnik KUL – red.) dostały dwa tygodnie na wypracowanie ugody. Do momentu zakończenia tych negocjacji trudno mi się do tego odnosić.