Kierownictwo gigantycznego koncernu Polska Grupa Energetyczna SA nie złamało prawa – oceniła prokuratura.
– Umorzyliśmy śledztwo, ponieważ nie stwierdziliśmy przestępstwa – mówi Marek Zych, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Lublin-Północ.
Poseł poinformował śledczych, że pracownicy PGE mają w umowach zapisane wykonywanie pracy w Warszawie. Tymczasem siedziba koncernu jest w Lublinie. Raniewicz podejrzewał, że dzięki takiemu zabiegowi szefowie koncernu celowo spowodowali uszczuplenie wpływów do kasy województwa i Lublina. Zdecydowana większość pieniędzy z podatków płaconych przez firmę trafia bowiem do stolicy.
– Dostałem bardzo lakoniczne zawiadomienie z prokuratury. Nawet nie wiem, czy sprawdzili umowy pracowników PGE – mówi Grzegorz Raniewicz.
– Ustaliliśmy, że firma dopełniła wszelkich wymogów i płaci należne podatki.
Wątpliwości nie ma też Lubelski Urząd Skarbowy – mówi prokurator Zych.
PGE, według obietnic byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego z 2006 roku, miała ulokować się w Lublinie. Tymczasem szefowie koncernu ani myśleli o przeprowadzce z Warszawy. Lubelscy politycy nie mieli wystarczającej siły przebicia, by obietnice
b. premiera stały się faktem. Efekt: firma ma u nas zaledwie kilku pracowników, a adres do doręczeń poczty w Warszawie.
Za to w Lublinie na stałe lokuje się największa spółka-córka koncernu: PGE Energia. – Finalizujemy rozmowy i wszystko wskazuje na to, że w październiku wydzierżawimy Energii budynki na terenie cukrowni – mówi Mirosław Cegłowski, szef oddziału Cukrownia „Lublin” Krajowej Spółki Cukrowej.
Według naszych informacji, 2 października do Lublina przyjadą szefowie koncernu oraz wiceminister skarbu państwa Krzysztof Żuk. Opowiedzą o przyszłości PGE Energia. W planach inwestycyjnych spółka ma budowę elektrowni koło Bogdanki z miejscami pracy dla kilkuset ludzi. Sama firma docelowo zatrudni
do 150 osób.