Zakaz prowadzenia samochodów do końca życia – taką karę wymierzy sąd kierowcy, który jadąc po alkoholu zabił człowieka lub uczynił go kaleką. A pijani recydywiści trafią za kratki nawet na pięć lat. Nowelizacja kodeksu karnego wchodzi 1 lipca.
– Identyczną karę poniosą kierowcy, którzy uciekną z miejsca poważnego wypadku – dodaje Artur Ozimek, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Lublinie. – Teraz sąd mógł, ale nie musiał orzec takiej sankcji.
Są jednak wyjątki. – W przypadku szczególnych okoliczności sąd nie będzie musiał wymierzyć takiej kary, np. gdy oprócz nietrzeźwego kierowcy do wypadku przyczyni się również inny użytkownik drogi. Sąd będzie wnikliwie analizować każdą taką sytuację – dodaje sędzia Ozimek.
– Zawsze jest jakaś furtka. A ludzie giną, zostają kalekami – stwierdza Janusz Ciężkowski, kierowca w Lublina. I dodaje: Same kary nie wystarczą. Pijani kierowcy powinni zostać napiętnowani poprzez podanie nazwiska do publicznej wiadomości czy skierowanie na roboty społeczne.
Na tym nie koniec zmian. Zaostrzone zostają kary dla kierowców z "promilami” lub po narkotykach, którzy mieli sądowy zakaz prowadzenia pojazdów, byli wcześniej skazani za jazdę po pijanemu lub kiedyś spowodowali już wypadek po alkoholu lub narkotykach.
– Sąd może wymierzyć im od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Podobnie jak kierowcom, którzy uciekną z miejsca zdarzenia – dodaje sędzia A. Ozimek. Teraz kierowcom recydywistom groziła grzywna, ograniczenie wolności lub do dwóch lat więzienia.
Zmiany z aprobatą przyjmuje policja. – Lubelskie należy do krajowej czołówki w niechlubnej statystyce pijanych kierowców. Sporo z nich lekceważy sądowe zakazy. Surowsze kary powinny ich odstraszyć od takich zachowań – mówi podinspektor Sławomir Góźdź, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Innego zdania jest Janusz Popiel, szef Stowarzyszenia Pomocy Osobom Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych. – Po raz kolejny funduje się nam zaostrzenie kar, które i tak już są dość dotkliwe. A nikt nie przedstawia rozwiązań systemowych. Bo rzecz leży w świadomości, w społecznym przyzwoleniu na jazdę po pijanemu – mówi Janusz Popiel. – Te zmiany nie poprawią sytuacji.
– Wydaje mi się, że wiele osób po wypiciu kilku głębszych myślenie odkłada na bok. A wtedy nie pomogą nawet najostrzejsze kary – dodaje Grzegorz Gorczyca z Automobilklubu Chełmskiego.