Lubelska policja dwoi się i troi łapiąc pijanych kierowców a... sądy ich wypuszczają. Tylko nielicznych skazują na więzienie, zapewniając przy okazji potencjalnym mordercom anonimowość
Tymczasem od dwóch lat żaden sąd w naszym regionie nie podał wyroku na pijanego kierowcę do publicznej wiadomości, mimo że ma możliwość. Czy to się zmieni?
– Jesteśmy przygnębieni brakiem skutecznego oddziaływania kary – przyznaje Artur Szymański, przewodniczący Wydziału Grodzkiego Sądu Rejonowego w Zamościu. – Liczba pijanych kierowców nie maleje. Sam zastanawiam się, czy podawanie wyroku do publicznej wiadomości nie powinno być stosowane. Może podziałałoby odstraszająco?
Przewodniczący wydziału karnego Sądu Rejonowego w Kraśniku uważa, że warto zastosować martwy teraz przepis. – Nie ma przeszkód, żeby z niego korzystać w drastycznych przypadkach – mówi sędzia Ryszard Kot.
Ale nie wszyscy są podobnego zdania. – Nie jestem zwolennikiem takich metod – przekonuje Marian Siejczuk, szef Prokuratury Lublin Południe. – Trzeba leczyć przyczyny pijaństwa kierowców, a nie skutki. Ostrzejsze represje nie zawsze mają przełożenie na spadek przestępczości.
A dlaczego sądy tak rzadko stosują bezwzględne kary więzienia, wybierając wyrok w zawieszeniu? – Karę więzienia stosuje się wobec osób, które nagminnie i w sposób rażący zagrażają bezpieczeństwu w ruchu – wyjaśnia Barbara du Chateau, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Lublinie. – Jazda po alkoholu jest nowym przestępstwem. Trudno w tym przypadku mówić o recydywie.