21 tysięcy starych złotych – tyle zarobił poseł Robert Luśnia z Lublina na donoszeniu Służbie Bezpieczeństwa. Wczoraj Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał go za kłamcę lustracyjnego. Poseł został wyrzucony ze swojego koła w Sejmie.
W sądzie lustracyjnym przesłuchany został były funkcjonariusz SB, który prowadził Luśnię. Poseł w aktach bezpieki miał pseudonim „Nonparel”. Pracował w latach 1983–88 za pieniądze. W aktach zachowało się 9 pokwitowań, w których „Nonparel” potwierdza, że dostał w sumie 21 tys. ówczesnych złotych.
Sąd lustracyjny uznał dowody obciążające posła za wiarygodne. – Udzielał głównie informacji o podziemnym Ruchu Młodej Polski – powiedział w uzasadnieniu wyroku sędzia Zbigniew Kapiński.
SB wykorzystywała informacje od Luśni przeciw konkretnym osobom. Poseł donosił m.in., kto na Politechnice Warszawskiej, na której studiował, prowadzi podziemną działalność.
Proces Luśni ciągnął się przez półtora roku. Poseł nie przyszedł na większość z prawie 20 rozpraw. Nie można było doręczyć mu wezwań. Nie odbierał ich nawet ze swego biura poselskiego. Luśni nie było również na wczorajszym ogłoszeniu wyroku. Nie chciał komentować orzeczenia.
– Czekam na pisemne uzasadnienie i będę się odwoływał – zapowiedział.
• A jak pan wytłumaczy, że w pana teczce znalazło się zobowiązanie do współpracy z SB?
– Dopóki toczy się postępowanie sądowe, nie będę się wypowiadał w tej sprawie – odparł.
Jego obrońca na ostatniej rozprawie podkreślał, że zobowiązania do współpracy, jak i inne dokumenty z akt, to jedynie kserokopie, które łatwo sfabrykować. – Nie każdy, kto rozmawiał z SB, był współpracownikiem – mówił.
Luśnia zdobył mandat z listy Ligi Polskich Rodzin. Ostatnio był w kole poselskim Ruchu Katolicko-Narodowego Antoniego Macierewicza. Wczoraj został z niego wykluczony. Jest jednym z najbogatszych parlamentarzystów.
Utrzymanie w mocy wyroku przez sądy wyższych instancji oznaczałoby dla Luśni utratę mandatu i dziesięcioletni zakaz pełnienia niektórych urzędów publicznych. Na pewno do uprawomocnienia wyroku nie dojdzie przed końcem kadencji Sejmu.