Bez wymaganych zabezpieczeń pracowały wczoraj ekipy odśnieżające dach hipermarketu Leclerc przy ul. Zana w Lublinie. Na dowód mamy zdjęcia. Ale inspekcja pracy twierdzi, że wszystko przebiegało prawidłowo.
O godz. 11 Witold Laskowski z Komendy Miejskiej Policji poinformował nas: Oczyszczone jest 70 procent dachu.
Po chwili jesteśmy przy Leclercu. Kilkudziesięciu mężczyzn uwija się jak w ukropie, zbierają śnieg na wielkie płachty, ciągną je na krawędź dachu i zrzucają śnieg na dół. Nie wszystko chce spaść, więc pomagają sobie nogami. Nie ubezpieczają ich żadne liny. Choć powinny.
Dzwonimy do Państwowej Inspekcji Pracy. Były jakieś kontrole? - Na miejscu był inspektor Dziedzic. Zapytam, co ustalił. Proszę dzwonić za kilka minut - mówi Zdzisław Sieklucki, zastępca okręgowego inspektora pracy. Czekamy. Robotnicy nadal pracują bez zabezpieczenia.
Kolejny telefon do inspekcji. - Inspektor był i niczego nie stwierdził. Ale mieliśmy telefony ze skargami. Jedziemy ponownie - mówi Sieklucki. Dochodzi godzina 12. Kilkakrotnie dzwonimy z pytaniem o wyniki kontroli. - Roboty zostały wstrzymane. Robotnicy przy krawędziach nie mieli lin asekuracyjnych - stwierdza Sieklucki po godz. 13.
Ale już po godz. 15 dostajemy inną odpowiedź. - Nie wstrzymywaliśmy robót. Wszystko przebiega prawidłowo. Dach oczyszczają wynajęte firmy. Ich pracownicy mieli zabezpieczenia - mówi Wojciech Dziedzic, który kontrolował Leclerca.
• Jakie zabezpieczenia? Byliśmy na miejscu, ci ludzie nie mieli żadnych lin. Mamy zdjęcia.
- A o której godzinie byliście?
• Obserwowaliśmy to do południa.
- Nie wiem, czy już tam byłem. Zapewniam, że wszystko jest w porządku.
• Nikogo nie ukaraliście?
- Były kary. Nie mogę powiedzieć dla kogo.
Kilka minut później do redakcji dzwoni inspekcja pracy. Jakaś kobieta łączy rozmowę z Dziedzicem. - Co do tych zdjęć, to byłem po godzinie 13. Wtedy na dachu nie było nikogo, trwała przerwa. Po niej jedna z ekip zapomniała się zabezpieczyć. Ta firma nie oczyszcza już dachu. Będzie ukarana, ale nie mogę jej namierzyć - zapewnia inspektor. - A uprzęże mogą być niewidoczne, bo oni są grubo ubrani. Sam myślałem, że są bez zabezpieczeń.
• Uprząż może być trudno widoczna. Ale nie lina. A lin nie było.
- Oni mają liny. Pilnuje tego ochrona hipermarketu. Ma to sprawdzać co godzina.
Tuż przed zmierzchem ponownie oglądaliśmy dach Leclerca. Ludzie pracowali bez zabezpieczeń.