Wprowadzenia 40-groszowej opłaty za zakup biletu u kierowcy domaga się od władz miasta prezes MPK.
- Wieczorami i w niedziele kioski są pozamykane. Gdzie mam kupić bilet, jak nie u kierowcy? Dodatkowe opłaty to zdzierstwo - oburza się Ewa Wojtysiak, stała pasażerka MPK. - Może lepiej pomyśleć o ustawieniu automatów z biletami, zamiast karać pasażerów?
Ale pomysł ma też swoich zwolenników. - I bardzo dobrze - mówi pan Andrzej, który codziennie jeździ do pracy linią 26. - Przecież nikt się nie dowiaduje w ostatniej chwili, że musi gdzieś jechać. Bilet można kupić wcześniej. Krew mnie zalewa, jak co przystanek ktoś idzie do kierowcy po bilet.
- Na pewno sprawa nie stanie na najbliższej sesji Rady Miasta - mówi Elżbieta Kołodziej-Wnuk, zastępca prezydenta. - Najpierw chcę poznać opinię rady nadzorczej MPK.
Wprowadzenie opłaty manipulacyjnej może jednak narazić miasto na problemy. Ponad trzy lata temu sąd rozpatrując sprawę Stargardu Szczecińskiego uznał, że tego typu opłaty są nielegalne. Po tym wyroku część miast zrezygnowała z dopłat.
W Lublinie jeszcze niedawno bilety w autobusach były droższe niż w kiosku. Opłaty manipulacyjnej, co prawda nie było, ale kierowcy mieli tylko bilety w "niepromocyjnej” cenie 2 zł, a w kioskach były tańsze, po 1,80. Najwięcej przepłacali studenci, bo kierowcy mieli tylko bilety normalne. Studentów wziął w obronę Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów i nakazał MPK zaniechanie takich praktyk, a przewoźnik zaskarżył decyzję UOKiK do sądu, lecz i tam przegrał.