Każdy marzył aby się zakwalifikować i przejść szkolenie na rachmistrza. Potem już z górki. Niestety, pierwszy entuzjazm wyparował. Kandydaci zaczynają się wycofywać.
Takich niezadowolonych jak on jest z dnia na dzień coraz więcej. W pierwszym tygodniu szkolenia w Lublinie z grupy 800 zakwalifikowanych kandydatów na rachmistrzów zrezygnowała już połowa.
– Myśleliśmy, że to poświąteczny tydzień i dlatego tylu osób nie było – mówi Barbara Daniluk z Gminnego Biura Spisowego w Lublinie. – Tymczasem w tym tygodniu się okazało, że podczas szkolenia kolejnej grupy wszystko się powtarza. Podczas zajęć ludzie wstają i nawet bez słowa wychodzą z sali. Często jest tak, że to bardziej rodzicom zależało na tym, aby nie pracujący syn czy córka coś zaczął robić. Ale jak ktoś nie chce, to się go nie zmusi.
Ponieważ liczba porzucających szkolenia na rachmistrzów z dnia na dzień rośnie, w lubelskim biurze zastanawiają się nawet czy nie zwiększyć limitu. Tak na wszelki wypadek, gdyby rachmistrzom przyszło do głowy rejterować tuż przed terminem spisu.
– Razem z zapasem chcemy mieć do dyspozycji 1700 rachmistrzów – twierdzi Barbara Daniluk. – To powinno wystarczyć. Na szczęście, ci którzy zostają, są bardzo ambitni. Bez trudu przyswajają wiedzę i nie powinni mieć problemu z egzaminami.
W innych gminach naszego regionu także są problemy. Do lokalnych mediów, a także do Urzędu Statystycznego w Lublinie dociera wiele sygnałów od niezadowolonych niedoszłych rachmistrzów, którzy zarzucają urzędnikom forowanie krewnych i znajomych. Do takich gmin należą m.in. Lubartów i Łęczna.
– Obie odwiedził nasz dyrektor – mówi Maria Bilska, zastępca dyrektora Urzędu Statystycznego w Lublinie. – Rzeczywiście na liście zakwalifikowanych kandydatów znalazły się także nazwiska krewnych, ale jeśli na 100 osób są trzy w jakiś sposób spokrewnione, to jest to dopuszczalne. Nie możemy zdyskredytować ludzi tylko dlatego, że ktoś z rodziny pracuje w urzędzie.
Do Dziennika zadzwonił także Czytelnik, który uważa, że w gminie Firlej szkoli się wszystkich kandydatów i tylko marnuje na to pieniądze, bo większość musi odpaść.
– Uczymy wszystkich, którzy spełnili warunki, 79 osób – przyznaje Leszek Banaszewski, sekretarz gminy Firlej. – Mamy duże sale, więc czy to będzie kilku czy kilkudziesięciu ludzi nie gra roli. Po pierwszym dniu już wykruszyło się 15 osób. Zniechęciły ich wymagania, a przed nami kolejne etapy. Nie możemy od początku przyjąć tylu ilu potrzeba, czyli 33 osób, bo musimy mieć pewność, że po egzaminach zostanie wystarczająca liczba rachmistrzów. •
Zapraszamy Czytelników do dzielenia się uwagami na temat werbowania rachmistrzów i ich szkoleń.
Telefon (0-81) 534-06-02