Prezydent miasta wycofuje się z pomysłu wprowadzenia zakazu palenia tytoniu na przystankach komunikacji miejskiej. Projekt uchwały był już gotowy. Rada Miasta miała zająć się nim na jednej z najbliższych sesji. Gdyby radni uchwalili zakaz, wszedłby on w życie po upływie 14 dni od opublikowania uchwały w wojewódzkim biuletynie. Czyli jeszcze w listopadzie.
Sprawdziliśmy w Sejmie. – Nie ma na razie takiego projektu – mówi Maria Krawczyk z Biura Prasowego Kancelarii Sejmu. – Wiem, że taki dokument przygotowuje Prawo i Sprawiedliwość. Ale nie mamy na ten temat żadnych oficjalnych informacji. Taki projekt jeszcze do nas nie dotarł. I na pewno nie będzie rozpatrywany podczas najbliższych posiedzeń Sejmu.
Jak miał wyglądać lubelski zakaz? Urzędnicy zaproponowali inne granice strefy wolnej od dymu na przystankach z zadaszeniem i inne tam, gdzie zamiast wiaty jest tylko słupek z rozkładem.
• Przystanek z wiatą. Nie wolno palić pomiędzy krawędzią jezdni a wiatą i pod samym zadaszeniem. A także w odległości 2 metrów od tej strefy.
• Przystanek bez wiaty. Pomiędzy słupkiem a krawędzią jezdni na szerokości 5 metrów od słupka po lewej i prawej stronie. Oraz na przedłużeniu tej strefy w kierunku przeciwnym niż jezdnia na szerokości 5 metrów, nie dalej jednak niż do końca chodnika.
Ściganiem i karaniem osób łamiących zakaz miała zajmować się Straż Miejska, niepokornych karząc mandatami do 100 zł.