Joanna Sz. wycofała wczoraj wniosek o ściganie Konrada Rękasa, przewodniczącego Sejmiku Województwa Lubelskiego za zdemolowanie jej samochodu. Sąd Rejonowy w Lublinie musiał umorzyć postępowanie.
Małżonkowie Sz. twierdzili, że zatrudnienie ich syna w Urzędzie Marszałkowskim nie ma żadnego związku z wycofaniem roszczeń wobec Rękasa.
- Dopiero wczoraj dowiedzieliśmy się od dziennikarzy, że syn pracuje w urzędzie - deklarował Sz. - Składał podania o zatrudnienie w różnych miejscach i został przyjęty.
Ciekawy zbieg okoliczności?
- Niekiedy tak bywa - odpowiedziała Joanna Sz.
W październiku kobieta złożyła wniosek o ściganie Rękasa za zdemolowanie jej samochodu. Chodzi o zajście, do którego miało dojść na parkingu przed hotelem przy ul. Przyjaźni w Lublinie. Po przeprowadzeniu dochodzenia Rękas został oskarżony o to, że podszedł do zaparkowanego samochodu, po czym zerwał w przedniej i tylnej szyby wycieraczki oraz wyrwał antenę. Kopnął też w kołpak na prawym tylnym kole, który od uderzenia popękał. Szkody oszacowano na prawie 950 zł. Rękas nie przyznawał się do winy.
Pod koniec października właścicielka samochodu złożyła do sądu oświadczenie, że wycofuje swoje roszczenia i wnosi o umorzenie postępowania. Na wczorajszej rozprawie doprecyzowała, że cofa wniosek o ściganie. - Oskarżony zwrócił koszty naprawy samochodu - powiedziała.
Proces zakończył się umorzeniem postępowania. - Z uwagi na brak wniosku o ściganie - uzasadniła sędzia Bożena Dzimira-Rzepkowska.
Paweł Sz., syn właścicielki samochodu, pojawił się w pracy w Urzędzie Marszałkowskim w poniedziałek. Marszałek Makarewicz przez swego rzecznika przekazał nam komunikat. Wynika z niego, że zatrudnienie Pawła Sz. w urzędzie to inicjatywa Rękasa. "Przewodniczący Sejmiku zwrócił się z prośbą o zatrudnienie takiej osoby. Zaproponował kandydaturę pana Sz. na stanowisko referenta w Kancelarii Sejmiku. Marszałek przystał na tę propozycję. Za merytoryczną pracę sejmiku odpowiada jego przewodniczący i to on dobiera sobie współpracowników. Marszałka województwa nie interesowało, czyim synem jest nowy pracownik” - czytamy w oświadczeniu.
Rozmowa z Konradem Rękasem
– Nie widzę powodu, żebym miał to robić.
• Czy kupił pan sobie spokój, dając Pawłowi Sz. pracę w urzędzie?
– To jest urząd, a nie targowisko niewolników. Tu nie handluje się ani ludźmi, ani stanowiskami.
• Z czyjej inicjatywy został zatrudniony Paweł Sz., pana czy marszałka Makarewicza?
– Marszałek pytał mnie, co o tym sądzę. Powiedziałem, że będę zadowolony z tego pracownika.
• Powtórzę pytanie: z czyjej inicjatywy?
– Pawła znam od 10 lat. Cieszę się, że będę mógł pracować z osobą, do której mam zaufanie.
• Czy manipuluje pan marszałkiem?
– To pewnie słowa radnego Bendera, a ten z kolei powtarza po pośle Podkańskim. Nie będę tego komentował, bo to nie ma sensu.
•A nie za dużo tych wpadek jak na przewodniczącego sejmiku?
– Nie mam sobie nic do zarzucenia.
Pytał Krzysztof Wiejak
Konrad Rękas
Polityką zainteresował się już w 1989 r. jako 14-latek. Z niecierpliwością czekał na osiągnięcie pełnoletności. Z dowodem w kieszeni mógł zapisać się do partii. Wybrał Stronnictwo Narodowe "Szczerbiec”. W tym samym roku wstąpił w szeregi Samoobrony.
Współpracował także z wieloma innymi, często skrajnymi partiami. On sam twierdzi jednak, że był związany jedynie z ruchem narodowym i Samoobroną. Dwukrotnie sięgał po indeks. Próbował skończyć prawo na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, potem politologię na UMCS. Żadnych studiów nie skończył. Pierwsze przerwał po roku (na uczelni twierdzą, że po jednym semestrze), drugie po trzech latach.
Brak wyższego wykształcenia nie przeszkodził mu w rozwinięciu kariery dziennikarskiej. Drukował w ultraprawicowej "Myśli Polskiej”, "Dziś” Mieczysława Rakowskiego, "Zaczynie”, lewicowym "Czasie Lubelskim”, oraz "Tygodniku Chełmskim”. W dwu ostatnich tytułach pracował na etacie. Jego artykuły, szczególnie z "Tygodnika Chełmskiego”, wzbudzały kontrowersje, sprawy kończyły się w sądzie.
Już jako przewodniczący sejmiku stał się negatywnym bohaterem gazet. Lubelskie dzienniki ujawniły m.in., że uchylał się od płacenia kar za jazdę bez biletu autobusami i pociągami. Oskarżono go również o zdemolowanie samochodu. Wiele kontrowersji wzbudziła także kwestia wykonywania pracy w urzędzie w czasie, gdy był na zwolnieniu lekarskim. Rękas nie znalazł czasu, żeby udowodnić, że zwolnienie nie jest "lewe”. Chciał zatrudnić doradcę z kryminalną przeszłością.