W ostatnim dniu urzędowania w Okręgowym Szpitalu Kolejowym w Lublinie jego dyrektor Adam Kalinowski zatrudnił nagle kilku ludzi. Eugeniusz Jarzębowski, pełniący obowiązki dyrektor
mówi, że wśród nich są przedstawiciele nie tylko białego personelu.
Wszystko wyszło na jaw wczoraj, w czasie posiedzenia Komisji Zdrowia Sejmiku Województwa Lubelskiego. – Czy to prawda, co pan zrobi z tymi osobami, czy pan je zwolni? – radni pytali Eugeniusza Jarzębowskiego, p.o. dyrektora OSK, którego zaproszono na posiedzenie. – Zostałem postawiony pod ścianą – powiedział Jarzębowski. – Umowy już zostały podpisane. Proszę dać mi trochę czasu na dokładniejsze rozeznanie się. W przyszłym tygodniu będę wiedział, ile dokładnie osób zatrudniono w ostatniej chwili. Nie chciałbym zaczynać od zwalniania ludzi. Chcąc to zrobić, musiałbym uruchomić procedurę wypowiedzeń. Chodzi o to, aby nie łamać przepisów. To się wiąże z dodatkowymi kosztami, które musielibyśmy ponieść.
– Jak można takie rzeczy robić w ostatnim dniu urzędowania – komentuje anonimowo jeden z urzędników Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie. – To bulwersujące.
Jak wynika z nieoficjalnych informacji wśród zatrudnionych – lub osób, którym Kalinowski powiększył etat – są i przedstawiciele białego personelu i innych grup zawodowych.
Przypomnijmy. W ubiegłym tygodniu Dziennik ujawnił, że 4 listopada Adam Kalinowski złożył na ręce Henryka Makarewicza, marszałka województwa lubelskiego, rezygnację z funkcji. Zostawił szpital z 22-milionowym długiem. Tego samego dnia marszałek dał wypowiedzenie z pracy Dariuszowi Podstawce, dyrektorowi Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego, firmy wypracowującej zyski. I obsadził dyrektorski fotel WORD – Kalinowskim. A Eugeniusz Jarzębowski jest od tego dnia p.o. dyrektorem szpitala.
Marszałek zaprzeczył jakoby jego decyzją kierowały względy polityczne. Powiedział, że fakt, iż Adam jest bratem Jarosława Kalinowskiego, szefa PSL (do którego Makarewicz należy – red.), nie miał znaczenia. •