Notariusze wyliczali opłaty po swojemu, a Sąd Rejonowy w Lublinie po swojemu. A że ostatnie słowo ma sąd, kilkaset osób dostało wezwania do dopłat.
W X Wydziale Ksiąg Wieczystych Sądu Rejonowego w Lublinie aż roi się od podobnych spraw. Wypłynęło ich ok. 300.
Chodzi o zmianę Ustawy o opłatach sądowych. Od marca płacimy inaczej. Na przykład za wpis do księgi wieczystej opłata zależała dotąd od wartości nieruchomości. Teraz jest stała i wynosi 200 zł bez względu na cenę działki czy domu.
- Takie rozwiązanie nie opłaca się tym, którzy na przykład kupują grunty rolne, bo one często są położone na kilku działkach - mówi Krzysztof Młynarski, prezes Rady Izby Notarialnej w Lublinie. - A to ciągnie za sobą dodatkowe opłaty za wpisy do ksiąg. Bardziej opłaca się kupić jedną drogą nieruchomość położoną np. w mieście na jednej działce.
Chojeccy chcieli zdążyć przed zmianami w opłatach i poszli do kancelarii notarialnej pod koniec lutego. Ale wniosek wpłynął do sądu dopiero w marcu. Dlatego musieli dopłacać. - Sąd tak interpretuje przepisy, że ludzie na tym tracą - mówi prezes Młynarski. - Jeśli ktoś zdążył pójść pod koniec lutego do notariusza, my traktujemy to jako wszczęcie sprawy. A jeśli dokumenty trafiły do sądu już w marcu,
to dlatego, że w kancelarii muszą leżeć trzy dni. Takie są przepisy.
Lubelski sąd uznał natomiast,
że sprawę wszczyna się dopiero
po wpłynięciu wniosku do ich sekretariatu. W związku z tym każe dopłacać według nowego cennika.
- To notariusze wprowadzili ludzi w błąd - twierdzi Halina Bis, przewodnicząca Wydziału Ksiąg Wieczystych. - W tej sprawie jednoznaczne stanowisko zajął lubelski Sąd Okręgowy. Przychylił się do naszej interpretacji.
Państwo Chojeccy czują się pokrzywdzeni taką polityką sądu. - Napiszę skargę do rzecznika praw obywatelskich - zapowiada pan Krzysztof. (at)