Komornik przyszedł po należność za pobyt w izbie wytrzeźwień, a sąd ukarał grzywną. Tyle że Mieczysław Korczak był w czasie popełnienia wykroczenia za granicą. Dopiero wczoraj dostał orzeczenie sądu o umorzeniu postępowania z powodu... przedawnienia.
Na początku kwietnia 2001 r. mieszkający w Kocudzy koło Janowa Lubelskiego Korczak, dostał nakaz karny, w którym Kolegium ds. Wykroczeń w Kielcach wymierzyło mu 80 zł grzywny. - Zdziwiłem się, bo w Kielcach w ogóle nie byłem - mówi, pokazując zaświadczenie wydane przez PLL Lot, z którego wynika, że 16 marca 2001 r. kupił w Tel Awiwie bilet lotniczy. Do kraju wrócił 18 marca.
To był dopiero początek kłopotów. Z sądu przyszło wezwanie do zapłaty grzywny, a zaraz potem zjawił się komornik. Chciał ściągnąć 220 zł za pobyt w kieleckiej izbie wytrzeźwień. Pod koniec 2001r. nakaz zapłaty przesłał Sąd Rejonowy w Janowie Lubelskim. Okazało się, że PKP skierowały pozew za jazdę bez biletu. Sąd zasądził 125,40 gr oraz 130 zł kosztów procesu. Dopiero pod koniec ub. roku powództwo PKP zostało oddalone.
Wczoraj Korczak dostał postanowienie z kieleckiego sądu, który uchylił prawomocny nakaz skazujący go na grzywnę i umorzył postępowanie z powodu przedawnienia. Według sądu zaświadczenie z LOT nie jest dowodem, który bez żadnych wątpliwości świadczy o niewinności Korczaka. Żeby to stwierdzić, należałoby skonfrontować go z policjantami, którzy interweniowali na dworcu PKP.
Wątpliwości nie ma za to kielecka policja. "Uznano bezsprzecznie, iż nie jest pan osobą, która 16 marca 2001 dopuściła się wykroczenia” - napisał do Korczaka, podinspektor Krzysztof Wątorek, zastępca komendanta miejskiego policji w Kielcach. - Pragnę pana przeprosić za niedogodności związane z tą sprawą.
Korczak chce odszkodowania. - Musiałem jeździć do Kielc, do sądów, do Warszawy, wynajmować na ten czas pielęgniarkę do chorej matki - wylicza. Policja odpowiedziała, że odszkodowania nie wypłaci.