21 tys. zł nagrody dla Mariana Przylepy, dyrektora szpitala klinicznego nr 4 oraz tyle samo dla Adama Borowicza, dyr. szpitala klinicznego nr 1 w Lublinie.
Marian Przylepa nie ma konkretnego celu, na który przeznaczy ekstra pieniądze. – Zapewne będą leżeć na koncie – mówi.
• A czy Pan nagrodził z kolei swoich pracowników za pracę w ubiegłym roku? – pytamy dyr. Przylepę.
– Szpitala na to nie stać. Nie mamy możliwości finansowych – odparł.
Z dyrektorem Borowiczem nie udało nam się porozmawiać. Ale zapytaliśmy lekarzy ze Związku Zawodowego w jego szpitalu, co sądzą o nagrodzie dla szefa. – Zadziałał stary układ. Według rektora zasłużył, według nas nie – komentuje krótko jeden z nich. – A nam, pracownikom, nagrody się nie zdarzają.
Wyróżnienia za ubiegły rok nie dostał Jerzy Szarecki, dyr. Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie. – Rada społeczna tego szpitala wystąpiła do rektora z wnioskiem o nagrodę dla dyrektora, ale dyrektor zrezygnował z ubiegania się o nagrodę – mówi rzecznik rektora.
Być może dyrektor Szarecki wyczuł, że i tak nie ma szans po aferach finansowych, które w tamtym oraz bieżącym roku targały szpitalem. Najpierw kontrolerzy NIK wykryli, że szpital kupował drobny sprzęt bez przetargów, po znacznie zawyżonych cenach i w jednej hurtowni. Na tych zakupach stracił ponad pół miliona złotych. Tą sprawą zajmuje się teraz prokuratura. Potem wyszło na jaw, że kasjerka DSK ukradła ze szpitalnej kasy 27 tys. zł.
Roczne nagrody w służbie zdrowia przyznał również marszałek woj. lubelskiego. Dostało je dwóch dyrektorów. – Anna Rumińska, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Medycyny Pracy w Lublinie dostała 7610 zł. A Ryszard Szeląg, dyr. Stacji Pogotowia Ratunkowego w Zamościu – 6954 zł – mówi Tomasz Makowski, rzecznik marszałka. (step)