Skatepark na osiedlu Błonie został zaprojektowany pod konkretną firmę, jeszcze przed ogłoszeniem przetargu na jego budowę. W dodatku - według miłośników jazdy na deskorolkach - przeszkody do ewolucji zostały źle rozmieszczone.
Ale mało brakowało, żeby miejskie pieniądze poszły w błoto. Do Kom-Eko zapukali młodzi ludzie i przekonali firmę, że obiekt jest źle zaprojektowany, np. przeszkody są zbyt blisko siebie. - To tak jakby zrobić boisko do piłki nożnej w formie półksiężyca - tłumaczy jeden z nich. Kom-Eko zgodziło się, by wspólnie z projektantem zmienili położenie niektórych przeszkód. Projektant czeka na ich propozycje. Prace ziemne przy budowie ruszyły wczoraj.
Na tym nie koniec wątpliwości związanych z projektem. Dwa lata temu sporządziło go lubelskie biuro projektów "Mawar”. Architekci umieścili na nim przeszkody produkowane przez spółkę Beton-Bytom. Teraz - zgodnie ze specyfikacją techniczną - Kom-Eko zamówiło je w firmie ze Śląska (kosztują ok. 240 tys. zł). Czy projekt był celowo robiony pod Beton-Bytom?
- To nie tak - mówi współautor projektu Jacek Mazurek. - Miasto chciało, żeby skatepark był z prefabrykatów. Dlatego nie mogłem umieścić na projekcie abstrakcyjnych elementów. Projekt powstawał od kilku lat, wtedy na rynku była tylko jedna firma i dlatego ją wybrałem.
Teraz działa ich więcej. Dlaczego władze miasta nie zobowiązały "Mawaru” do uaktualnienia projektu? - Nie rozumiem skąd te wątpliwości. Mam prawo wierzyć, że projektant dobrze wykonał swoją pracę. Firma z Bytomia była jedynym producentem jakiego znaliśmy - mówi Henryk Korczewski, szef Wydziału Strategii i Rozwoju z lubelskiego magistratu.
O to, dlaczego inwestycja jest tak droga pytał miejskich urzędników na ostatniej Radzie Miasta Jacek Gallant (SdPl). Ale jeszcze nie otrzymał odpowiedzi. - Dostanie ją wkrótce na piśmie - zapewnia magistrat. •