W Lublinie ma powstać pierwsza w Polsce i jedna w niewielu w Europie fabryka baterii słonecznych.
O planach budowy dwa tygodnie temu napisaliśmy jako pierwsi. Chodzi o inwestycję wartą 50 milionów euro, która zajmie 4,5 hektara.
- To średniej wielkości fabryka na światowym poziomie - zapowiada Waldemar Wójcik, prezes głównego inwestora, firmy SolarEnTech. - Jeśli wszystko dobrze pójdzie, produkcja ruszy w niej w ciągu dwóch lat. Są jeszcze do rozwiązania sprawy natury technicznej czy organizacyjnej (ciągle nie jest znana lokalizacja fabryki - przyp. red.). Trwają też rozmowy z inwestorami zainteresowanymi przystąpieniem do przedsięwzięcia.
Pomoc deklarują władze Lublina. - Inwestycje w wysokozaawansowane technologie to jeden z priorytetów w rozwoju miasta - podkreśla prezydent Adam Wasilewski. Wczoraj obaj panowie podpisali list intencyjny, w którym zadeklarowali gotowość do współpracy.
Pracę w fabryce znajdzie ok. 350 osób, głównie absolwentów Politechniki Lubelskiej, która uruchamia właśnie nowy kierunek studiów. Uczelnia zamierza kształcić fachowców od alternatywnych źródeł energii, np. uzyskiwanej ze słońca. Naukowcy z politechniki (m.in. prof. Jan Olchowik) już od dwóch lat współpracują z firmą SolarEnTech.
To jeden z powodów, które przesądziły o lokalizacji inwestycji w Lublinie. - Tutaj będziemy mieli odpowiednie, fachowe siły do rozwoju tej technologii - podkreśla Wójcik. - Bo energia odnawialna rozwija się niezwykle szybko i jeszcze bardzo dużo można w tym obszarze zrobić.
Teraz głównymi producentami kolektorów słonecznych są Amerykanie, Japończycy i Niemcy. - Zapotrzebowanie jest tak duże, że ze zbytem wyprodukowanych przez nas baterii nie powinno być problemów - dodaje Wójcik. - Tym bardziej że w najbliższych latach, zgodnie z przepisami, 20 proc. energii będzie musiała być produkowana ze źródeł odnawialnych.
- Liczymy, że dzięki lubelskiej fabryce zwiększy się też konsumpcja energii słonecznej w naszym regionie. Mamy do tego znakomite warunki, zwłaszcza na Zamojszczyźnie - podkreśla prezydent Wasilewski. - Prawie każdy, kto ma na dachu swojego domu odpowiednie miejsce, może sobie taki moduł ustawić - dodaje Wójcik. - I w ten sposób zbudować własną elektrownię.