O ile zaniedbanie przestawienia czasu z zimowego na letni, nie przeszkodziło mi w znalezieniu się w pulsującym swoim życiem już od wczesnych godzin środowisku kolekcjonerów (patrz zdjęcie obok), o tyle wybranie się w niedzielę do lubelskiego skansenu na topienie Marzanny oznaczało "pocałowanie klamki”.