Rosnące rzesze urzędników, którzy biorą pieniądze za picie kawy? Nie w Lublinie. Stolica regionu jest w czołówce miast wojewódzkich, które wydają najmniej pieniędzy na administrację.
Ranking (za 2004 rok) opublikowała najnowsza Wspólnota, pismo samorządowców. Lublin jest na szóstym miejscu. Ratusz wydaje na administrację, w przeliczeniu na mieszkańca, 141 zł. Wyprzedają nas Kielce, Toruń, Poznań, Bydgoszcz. Pierwsze miejsce ma Białystok z 121 zł. Najdroższa jest Warszawa. Urzędnicy pochłaniają tam 279 zł.
– Nie jesteśmy zaskoczeni. Od kilku lat jesteśmy w czołówce miast, które wydają najmniej na administrację. To oznacza, że dobrze gospodarujemy pieniędzmi. Choć z drugiej strony brakuje funduszy na inwestycje czy zatrudnienie pracowników. Nie jesteśmy w stanie zaproponować takich pieniędzy, jakie specjaliści dostaną w innych firmach. Stąd problemy z obsadą np. wydziału zajmującego się zdobywaniem funduszy europejskich – mówi Tomasz Rakowski, rzecznik prasowy prezydenta Lublina.
W rankingu opisano również mniejsze i większe miejscowości. Szóste miejsce wśród miast powiatowych liczących 20–30 tys. mieszkańców ma Łęczna (120 zł). – Liczymy każdą złotówkę, racjonalizujemy wydatki, ale zachowujemy w tym oszczędzaniu rozsądek – mówi Teodor Kosiarski, burmistrz Łęcznej. – Nie chodzi o to, aby urząd był tani i przyjmował klientów w spartańskich warunkach.
Urzędnicy inwestują w poprawę wyglądu budynku magistratu oraz wyposażenie. – Nie chcemy przyjmować ludzi w obskurnych warunkach, przeprowadzamy też bieżące remonty i wprowadzamy nowe technologie, aby obsługa była sprawniejsza – dodaje Kosiarski. Zapewnia: Nasz urząd jest tani, ale na odpowiednim poziomie.