Dystrybutor sprzętu LG ma poważny problem. Na pudłach z telewizorami naklejał mylące informacje o przekątnej ekranu. Wynikało z nich, że obraz ma np. 28 cali. W rzeczywistości ekran telewizora był znacznie mniejszy.
Klient poczuł się oszukany i powiadomił o wszystkim lubelską delegaturę Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Urzędnicy zbadali sprawę. I stwierdzili, że naklejki kłamią.
– Wynika z nich niezbicie, że widzialna część kineskopu ma 28 cali przekątnej. A jest inaczej – tłumaczy Ewa Wiszniowska, dyrektor UOKiK w Lublinie. Bo cały kineskop to nie tylko widoczny ekran. Spora część lampy ukryta jest w obudowie. Tymczasem liczba na pudełku odnosiła się nie tyle do ekranu, co do całości kineskopu.
Okazuje się, że niemal wszystkie telewizory mają mniejsze ekrany, niż wydaje się ich nabywcom. Tyle że producenci, umieszczając na pudełku liczbę cali nie piszą, czy liczba ta odnosi się do całej lampy, czy tylko do jej widocznej części, na której oglądamy filmy. Ale to jest legalne, bo przepisy tak szczegółowe nie są, a opakowanie nie kłamie. A to, co się klientowi wydaje, to jego prywatna sprawa. Nie można jednak przypisywać obrazowi przekątnej całego kineskopu. Bo to, zdaniem urzędników, trąci nieuczciwością.
Co grozi fabryce LG z Mławy? Niewiele. – Wszczęliśmy w tej sprawie postępowanie administracyjne. Możemy uznać działanie LG za naruszenie zbiorowych interesów konsumenckich i nakazać zaniechanie takich praktyk – mówi Wiszniowska. – Jeśli spółka się do tego nie zastosuje, zapłaci karę w wysokości od 500 do 10 tys. euro za każdy dzień zwłoki w wykonaniu naszej decyzji.
W LG Electronics Mława nikt nie chciał z nami rozmawiać o sprawie naklejek na pudełkach. Poproszono nas o wysłanie pytań na piśmie. Wysłaliśmy i czekamy na odpowiedź.