Postawiona w stan upadłości fabryka Jelcza ma na zbyciu 13 nadwozi autobusowych. Zainteresowało się nimi lubelskie MPK, które chciałoby je zamontować w starych trolejbusach.
Nic dziwnego, że stare trolejbusy, co chwilę trzeba remontować i konserwować. - A liczba rezerwowych pojazdów, które w każdej chwili mogą wyjechać na trasę, zmalała z pięciu do jednego - zaznacza Rydecki.
Kłopot rozwiążą nowe trolejbusy, które będą montowane w Lublinie. Tyle, że ich produkcja na masową skalę zacznie się dopiero za kilka miesięcy. Do tego czasu MPK musi korzystać ze starych pojazdów. A żeby to było możliwe, trzeba doprowadzić je do ładu. Inaczej się rozsypią.
Gruntowny remont jednego to koszt ok. 300 tys. zł. Teraz pojawiła się szansa zrobienia tego taniej.
W styczniu ub. roku sąd ogłosił upadłość Zakładów Samochodowych Jelcz w Jelczu-Laskowicach koło Wrocławia. Syndyk masy upadłościowej wyprzedaje właśnie majątek firmy. Do wzięcia jest m.in. 13 nowych nadwozi autobusu Jelcz 121, z których nie zdążono zmontować autobusów. Lubelskie MPK rozważa ich zakup.
- Moglibyśmy do nowych nadwozi włożyć sprawne elementy naszych starych trolejbusów. To rozwiązałoby sprawę - wyjaśnia Rydecki. W tym tygodniu przedstawiciele Jelcza przywieźli do Lublina swoją ofertę. Teraz w Lublinie sprawdzą, ile pojazdów mogłoby powstać z takiego połączenia (nadwozia są dostępne w kilku różnych modelach). Decyzja za tydzień.
Nieoficjalnie wiadomo, że za jedno nadwozie Jelcz chce ok. 100 tys. zł. MPK liczy, że firma zejdzie z ceny. Koszty montażu nowego nadwozia w starym trolejbusie na razie nie są znane.