Tragicznie zakończyła się impreza urodzinowa gimnazjalistki. Młodzi ludzie zażywali leki psychotropowe. 14-letni Piotr stracił przytomność. Koledzy myśleli, że się upił. Po kilku godzinach okazało się, że nie żyje.
Na piętnastych urodzinach Pauliny T. spotkało się kilkunastu uczniów lubelskich gimnazjów. Bawili się w niezamieszkałym domu przy ul. Wielkiej w Lublinie. Należał do rodziców dziewczyny. Mieli spirytus kupiony na targu przy ul. Ruskiej. Rozrobili go z colą i zagryzali czipsami. Na imprezie pojawił się też 17-letni Mariusz P. ps. "Gutek”, uczeń zawodówki. - Zaczął rozprowadzać wśród uczestników imprezy tabletki. Mówił, że dają "powera” - relacjonuje Andrzej Lepieszko, zastępca prokuratora okręgowego w Lublinie.
Piotr S. zażył trzy lub cztery tabletki. Był to clonazepan, lek psychotropowy stosowany m.in. w leczeniu nerwic. Jest w wykazie zabronionych narkotyków. Chłopak niedługo potem zaczął się przewracać. Jego koledzy pomyśleli, że jest pijany. Zaprowadzili go w kąt i przykryli śpiworem. Po kilku godzinach okazało się, że chłopak nie daje znaków życia. Lekarz z pogotowia ratunkowego stwierdził zgon.
Prokuratura przesłuchała uczestników imprezy. Powiedzieli, od kogo mieli tabletki psychotropowe. Dilera zatrzymano. W środę został aresztowany przez Sąd Rejonowy w Lublinie. Prokuratura postawiła mu zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci, rozprowadzania narkotyków wśród nieletnich oraz narażenia ich na utratę zdrowia. Z zebranych dowodów wynika, ze tabletki dał jeszcze co najmniej trzem nastolatkom. Na szczęście u nich wywołały tylko pogorszenie samopoczucia. - Mariusz P. nie przyznał się do zarzutów. Potwierdził, że był na imprezie, ale zaprzeczył, że rozprowadzał narkotyki - mówi prokurator Lepieszko.
W lubelskim zakładzie medycyny sądowej została już przeprowadzona sekcja zwłok czternastolatka. Biegli mają się wypowiedzieć, dlaczego doszło do jego śmierci.