Wolę trafić do domu dziecka niż żyć w sekcie – powiedział Medard, 14-letni syn Bogdana K., założyciela sekty „Niebo”, w chwilę po zgłoszeniu się na policję. Sam guru przed miesiącem wyniósł się z resztą swoich ludzi spod Lubartowa i wynajął dom pod Nowym Targiem. Teraz prawdopodobnie jest w Bieszczadach.
Kilka dni temu do jednego z komisariatów w Krakowie zgłosił się Medard, 14-letni syn guru. Mówił, że uciekł od ojca, bo nie zgadzał się z panującymi w sekcie zwyczajami i miał dość złego traktowania. Wyszedł z domu z matką po awanturze z ojcem.
Według jego relacji oboje pieszo dotarli do Nowego Targu. Rozstali się na dworcu. Potem chłopiec przyjechał do Krakowa, prosząc policjantów o umieszczenie go w domu dziecka. Zdecydowanie odmawiał powrotu do ojca. W czwartek Wydział Rodzinny Sądu Rejonowego w Nowym Targu postanowił umieścić go w trybie natychmiastowym w placówce opiekuńczej w Nowym Sączu.
– Nie obawiam się, że ojciec będzie mnie szukał, podobnie jak nie szukał mojego przyrodniego brata Dawida, który uciekł kilka lat temu – mówił Medard. – Ojciec uważa się za boga i skreśla wszystkich, którzy go zdradzili.
Na początku tygodnia Bogdan K. opuścił Stare Bystre. Wcześniej policja zatrzymała towarzyszącego mu Ukraińca. – Trafił do aresztu za paserstwo – mówi Leszek Sięka, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Nowym Targu. – Jego żonie i trójce dzieci pomogliśmy w wyrobieniu dokumentów i wyjeździe na Ukrainę.
Choć sekta „Niebo” wyniosła się z Majdanu Kozłowieckiego miesiąc temu, to jej związki z tą miejscowością nie zostały ostatecznie zerwane.
– Dalej są u nas zameldowani i od tamtego czasu otrzymujemy zapytania na ich temat od jednostek, na których terenie się pojawili –