Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie ujawnionego przez Dziennik nagrania rozmowy dwóch związkowców z Solidarności. Trzeba go wypier..., bo to komuch - mówił w listopadzie ub. roku o ówczesnym zarządcy komisarycznym Zrembu w Łukowie prominentny działacz "Solidarności”.
- O umorzeniu dowiadujemy się od pana. Skomentujemy je dopiero po przeczytaniu uzasadnienia - powiedział nam wczoraj Cezary Czarnocki, rzecznik Zarządu Regionu Środkowowschodniego NSZZ "Solidarność”. To związkowcy poszli na prokuraturę.
Kompromitującą rozmowę członków "Solidarności” ujawniliśmy w listopadzie ub. roku. Rankiem 29 listopada fotoreporter Dziennika odebrał telefon (numer był zastrzeżony, więc się nie wyświetlił). W słuchawce usłyszał, jak kilka osób spekuluje, kto zostanie wojewodą. Słysząc to dziennikarz włączył nagrywanie. W pewnym momencie jeden z rozmówców zadzwonił do lubelskiej "S”. Przedstawił się jako Witold Stępniewski (sekretarz mazowieckiej "Solidarności” i szef związku w Łukowie). Poprosił o rozmowę z Krzysiem (Choiną, sekretarzem Zarządu Regionu - red.).
Stępniewski pytał, kto będzie wojewodą, bo trzeba zmienić zarządcę komisarycznego w Zrembie. Stwierdził: "No wiesz, tutaj mam problemy w Zrembie, tam jest zarząd komisaryczny. I tam, rozumiesz, siedzi komuch w tym zarządzie. I trzeba go wypier... z tego zarządu i tam kogoś innego trzeba dać”. Wkrótce połączenie urwało się.
Zarządca stracił posadę w lutym. Jego następca Jerzego Frąckiewicz nie zagrzał długo miejsca w Łukowie. W kwietniu wojewoda mianował go dyrektorem potężnego państwowego FS Holding Korporacja Finansowo-
Przemysłowa w Lublinie.