Brud, brak dezynfekcji narzędzi dentystycznych i zardzewiałe urządzenia – w takich warunkach byli leczeni pacjenci nielegalnego gabinetu dentystycznego przy ul. Kasprowicza w Lublinie. Prowadzącemu gabinet 46-letniemu Ukraińcowi grozi więzienie.
W piątek policjanci i pracownicy sanepidu udali się na miejsce. Biorąc pod uwagę normy sanitarno-epidemiologiczne gabinet w ogóle nie powinien działać.
- Kiedy kontrolujący weszli do gabinetu ścięło ich z nóg – relacjonuje Paweł Policzkiewicz, dyrektor lubelskiego sanepidu. - W gabinecie nie była przeprowadzana dezynfekcja urządzeń i narzędzi dentystycznych. Stare zardzewiałe narzędzia były przemywane wodą i płynem. Wszędzie panował brud. Nie było jednorazowych rękawiczek, ani maseczek. W lokalu był stary sterylizator, który nie spełniał warunków sanitarnych.
Sanepid nie ukarał jednak "dentysty”. – Nie nałożyliśmy żadnego mandatu ponieważ prowadzący gabinet mężczyzna nie jest obywatelem Polski – dodaje Policzkiewicz.
Sprawę wyjaśnia policja. 46-letni mężczyzna został zatrzymany. W sobotę usłyszał dwa zarzuty. – Pierwszy dotyczy udzielania świadczeń dentystycznych bez uprawnień. Drugi – stosowania produktów leczniczych bez pozwolenia na dopuszczenie do obrotu – dodaje przedstawicielka policji.
Mężczyźnie grozi rok więzienia i grzywna.
Właścicielka domu, w którym mieścił się gabinet nie chce rozmawiać z dziennikarzami. Twierdzi, że i tak narobiła sobie już problemów.
Zatrzymany Ukrainiec już wcześniej prowadził podobny gabinet dentystyczny. Działał przy ul. Mełgiewskiej w Lublinie.