Wyłączone telefony i Internet, a ogrzewanie i sprzątanie ograniczone do minimum. Tak będzie od dziś na lubelskim Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej.
Dzisiaj wchodzi w życie rozporządzenie rektora dotyczące okresu świąteczno-noworocznego. Specjalny tryb funkcjonowania uniwersytetu będzie obowiązywał do 5 stycznia 2009 r.
- Parę lat temu ówczesny rektor Marian Harasimiuk zaoszczędził w podobny sposób 200-300 tys. zł - przypomina rektor prof. Andrzej Dąbrowski. - Szkoły czy żłobki robią podobnie i nikt się nie dziwi.
Zdaniem urzędującego od września rektora, uniwersytet ma oszczędzać, gdzie tylko się da. Szkoła ma gigantyczne długi. - W latach 1993-2007 UMCS stracił ok. 100 mln zł - szacuje Dąbrowski. - Bardzo dokładnie obliczone zadłużenie na koniec 2007 r. wynosiło ponad 60 mln zł.
- Zgadzam się z tym, że UMCS ma pewne kłopoty - odpowiada prof. Wiesław Kamiński, poprzedni rektor uniwersytetu. - Moja ekipa także podejmowała działania, które przekładają się na konkretne liczby. Z jednej strony staraliśmy się racjonalizować gospodarkę uczelni, z drugiej strony prowadziliśmy remonty i nowe inwestycje, rozwijaliśmy badania naukowe i studia.
Jednak, zdaniem prof. Dąbrowskiego, uczelni może grozić nawet likwidacja, jeśli kierownictwo nie podejmie radykalnych działań naprawczych.
- Zapowiedziałem, że administracja uczelni będzie kompetentna, mniejsza i lepiej opłacana - mówi rektor.
• Czyli zwolnienia? Mówi się o likwidacji ponad 300 etatów.
- Według ostatniego audytu zatrudnienie jest u nas za wysokie właśnie o tyle. To nie znaczy jednak, że 300 osób odejdzie. Przede wszystkim nie będziemy przedłużali umów. Na razie zamierzamy rozstać się z pracownikami administracji i obsługi technicznej. Z boku zostawiamy piony dydaktyczny i badawczy.
Co na to pracownicy? - Nie ma jakiegoś specjalnego zaniepokojenia - komentuje dr Józef Kaczor, szef "Solidarności” na UMCS.
- Wydawnictwo przynosi straty na skutek złego zarządzania. Jeżeli w roku 2005 r. wyprodukowało "na magazyn” książki wartości 3 mln 880 tys. zł, w 2006 r. - 4 mln 763 tys. zł, w 2007 r. - 5 mln 227 tys. zł, to jak to inaczej nazwać? - ripostuje rektor.