Urzędnicy magistratu brali dodatkową kasę za to, co powinni robić w ramach etatowych obowiązków. Inni robili coś ekstra, ale... w godzinach pracy.
Burzę rozpętał radny Kamil Zinczuk (Lewica i Demokraci). Zażądał wykazu wszystkich umów-zleceń i o dzieło, zawartych w 2006 r. (kiedy przez 11 miesięcy rządził jeszcze Andrzej Pruszkowski). Spis liczy 762 pozycje. Gdy opisaliśmy co ciekawsze, sprawą zainteresowała się prokuratura. Śledczy zażądali wyjaśnień od obecnego prezydenta. A ten zlecił wewnętrzną kontrolę. Pod lupę poszło ok. 100 umów. Co się okazało?
Etatowe radczynie prawne Ratusza brały dodatkową kasę za prowadzenie spraw sądowych zlikwidowanego Zakładu Opieki Zdrowotnej. Zlecenia dostała nawet szefowa radców, Barbara Dubiel. W raporcie mowa jest o 18 tys. zł*.
4500 zł wzięła Irena Szumlak (skarbnik miasta i szef Wydziału Finansowego). Ratusz zlecił jej koordynację pracy wydziału przy rozliczaniu wyborów samorządowych. Choć jako szef wydziału ma organizować, planować i nadzorować całość jego spraw.
- Rozliczanie wyborów nie jest zadaniem wydziału. Pojawia się raz na cztery lata - broni się Szumlak. Kontrolerzy wytknęli jej też, że na umowę o dzieło szkoliła samorządowców w godzinach swej pracy. - Bo nie mogłam wziąć urlopu - ripostuje.
W umowach panuje bałagan. Brakuje dat, podpisów, a nawet kwot. Były prezydent podpisywał je również bez kontrasygnaty skarbnika. W Ratuszu nie ma też procedury kontroli takich umów. Dlaczego? Nie wiadomo, bo Pruszkowski nie jest już prezydentem - stwierdzają kontrolerzy.
- Wprowadzimy zmiany w regulaminie urzędu - mówi Krzysztof Łątka, sekretarz miasta.
W tej sprawie pozostało jeszcze wiele zagadek. Do dziś nie wiadomo nic o tym, czy niektóre umowy wystawiane przez Kancelarię Prezydenta były rzeczywiście zasadne. Wątpliwości dotyczą m.in. zlecenia poprowadzenia imprezy z okazji otwarcia szkoły podstawowej dziennikarce TVP Lublin, która zainkasowała 2400 zł. Kontrola nie ustaliła też, czy zasadna była zapłata dla realizatora dźwięku w szopce, który (w przeliczeniu) za każdy dzień pracy dostawał 907 zł. Podobnie niejasne są niektóre wydatki związane ze słynnym, noworocznym rautem prezydenta Pruszkowskiego.
W tych sprawach były już wiceszef kancelarii prezydenta wyjaśnia, że adresatów tych pytań nie ma już w Ratuszu.